sobota, 19 października 2013

Opowiadanie 1. Część 89.

Przyjaciółka opuściła pomieszczenie i zostawiła Hanę samą.
Kobieta cały czas wgapiała się w okno. Wciąż jej wzrok kierował się ku jednemu punktowi... ku niemu.
Dopiero teraz zdała sobie sprawę jak bardzo on się stresuje. Ta sytuacja ją w tym utwierdziła, ponieważ wcześniej próbował ukrywać swojej emocje. Był silny i pokazywał, że nie jest źle. Tak się zachowywał... przynajmniej przy niej. Jak widać, kiedy był sam mógł dopiero naprawdę odreagować, czy pokazać swoje prawdziwe uczucia. Nie robił tego przy niej, ponieważ nie chciał jej jeszcze bardziej dołować i sprawiać przykrość. Nie mogła mu mieć tego za złe. Wszystko co robił, robił tylko ze względu na jej dobro, i na to, aby jej pomóc.
Z tego zadumania i chwilowej zatraty myśli obudził ją pewien widok. Chwilę temu Piotr jeszcze tam stał, a teraz już go nie było.
Hmmm... chyba długo myślałam, przegapiłam cały widok, jak Lena z nim gadała. - pomyślała.
Wiedziała, że za kilka minut będzie w jej sali. Postanowiła, więc udawać opanowaną i spokojną, chociaż w najmniejszym stopniu tak się nie czuła, jednak, żeby zachować pozory rozsiadła się na łóżku, jak nigdy nic.
- Hej, wróciłem. - powiedział cicho Piotr. Był sam, co oznaczało, że Lena już sobie poszła. Wiedziała, że muszą omówić pewne sprawy i byłaby zbędna.
- Hej, widzę. - odparła i spojrzała w jego stronę.
- Nie mogłaś zadzwonić po prostu? A nie ciągnąć Lenę.
- Mogłabym, jeżeli byłbyś tak miły i wziął ze sobą telefon. - pokazała na blat. - Poza tym chciałam sama po ciebie iść, ale ona mi nie pozwoliła, uparła się.
- Musiałem chwilę ochłonąć. - zaczął się tłumaczyć. - Dlatego wyszedłem. Byłem cały czas przed szpitalem... stresowałem się i...
- Zapaliłeś. - dokończyła, ponieważ chciała ukrócić jego męki.
- Co? Skąd ty? - zaczął.
- Czuć. Dobrze wiesz, że jestem na to strasznie wyczulona. Serio myślałeś, że nie poczuje tego okropnego smrodu? - patrzyła na niego. - Poza tym widziałam. - dokończyła sama.
- Widziałaś?
- Wiesz... to nie więzienie. Mam tu okna, które akurat idealnie mi pokazywały co robisz.
- Przepraszam... nie chcę się kłócić. - powiedział i podszedł do niej trochę bliżej.
- Ja też nie. - odpowiedziała i nie cofnęła się przed jego bliskością. Nagle poczuła się dziwnie. Zaczęło jej się trochę kręcić w głowie. Usiadła na łóżko.
- Co się dzieje? - on od razu zareagował.
- Nie, nic. Po prostu trochę rozbolał mnie brzuch, na pewno za chwilę mi przejdzie. Chyba muszę napić się trochę wody, mógłbyś...?
- Jasne. - powiedział i wyszedł szybko.
Ona czuła, że z sekundy na sekundę jest gorzej. Pomału odpływała. Czułą jak ból wzrasta i promieniuje coraz bardziej. To było nie do zniesienia. A potem znów było ciemno...
- Hana, mamy wyniki. Szybko poszły. - zaczął mówić Witek, wchodząc do jej pokoju. Jej widok dogłębnie nią wstrząsnął. Od razu do niej podbiegł. - Siostro, będziemy operować. Proszę iść szybko powiadomić Wójcika, musi my asystować. - krzyknął, a pielęgniarka natychmiast spełniła jego prośbę. On sam zawołał już pomoc i wyjeżdżali z łóżkiem na korytarz. Potem wszystko potoczyło się szybko...
Piotr wszedł na salę i zobaczył, że nie ma w niej zarówno ukochanej, jak i jej łóżka. Z początku pomyślał sobie, że pewnie przenieśli ją na inną salę, a potem przypomniał sobie, o bólu, o którym mówiła, zanim wyszedł. To nie mógłbyś przypadek. Był przerażony. Szybko pobiegł w kierunku sal operacyjnych, nad niczym się nie zastanawiając.


I jak? Swoje opinie wyrażajcie w komentarzach. < 3
http://ask.fm/Kukakaa - pytania zadawajcie tu. Na każde odpowiem.
http://www.youtube.com/watch?v=xHP6qBe6dRE - śmiechy moje. < 3

piątek, 11 października 2013

Opowiadanie 1. Część 88.

Lena akurat na dobrą chwilę miała przerwę i stwierdziła, że nie będzie rozmawiać z Haną przez telefon, ponieważ może to zrobić twarzą w twarz. Tak zawsze jest lepiej, a przynajmniej powinno...
Po kilku minutach lekarka zjawiła się u swojej "pacjentki".
Hana była odwrócona do niej tyłem. Zwinęła się w kłębek i patrzyła w okno. Nic więcej.
- Co jest? - zapytała od razu przysiadając się do niej Starska. Widać było, że coś jest nie w porządku.
- Po prostu nie chcę siedzieć tu sama...
- Mhm, Hana, znam cię nie od wczoraj. Mów co się stało. - Lena dalej próbowała jakoś do niej dotrzeć.
- Chyba tak trochę pokłóciłam się z Piotrem.
- Wy się pokłóciliście? Nasze szpitalne gołąbki? No nie wierzę normalnie. - starała się ją pocieszyć za wszelką cenę. Nie chciała, aby była przygnębiona.
- Nie żartuj sobie. To poważne. Martwię się. - kobieta nie była w nastroju dla tego typu żartów, co chyba w jej sytuacji było rzeczą zrozumiałą.
- Daj spokój. Piotr długo nie pozwoli być ci tu samej. Przyjdzie za chwilę. Pewnie musiał tylko trochę ochłonąć i tyle. Nie przejmuj się tym tak.
- Może masz rację. - powiedziała Hana, wstając z łóżka.
- No tak, oczywiście, że mam, jak zawsze... ale co ty robisz? - spytała, patrząc na spacerującą po pokoju Goldberg.
- Mam dosyć łóżka. Nie mogę tak leżeć cały czas. Muszę nogi rozprostować.
- Hana, ale...
- Daj spokój. Zmieńmy temat. Co tam u ciebie i Witka? Układa się? - spytała, umiejscawiając się przy oknie na parapecie.
- No wiesz, mogło być lepiej. - powiedziała lekko zawstydzona. Nie chciała zwierzać się przyjaciółce ze swoich problemów, bo wiedziała, że Hana jest w dużo gorszej sytuacji od niej. Wiedziała jakby to wyglądało.
- Cholera! - krzyknęła nagle zdenerwowana i ożywiona Hana.
- Co się stało?! - szybko podbiegła do niej Lena. Myślała, że poczuła się słabo, powód jednak był nieco inny.
- Zobacz tam. - pokazała palcem kobieta, a Starska podążyła za nią wzrokiem.
- Czy to jest...
- Tak, Piotr. - dokończyła za nią zdenerwowana dziewczyna owego mężczyzny.
- Czy on...
- No właśnie nie pali. Przynajmniej tak mi się wydawało. Widocznie nie do końca go znam. - powiedziała i głośno westchnęła.
- Oj daj spokój.
- Idę do niego. Muszę z nim porozmawiać. - powiedziała stanowczo.
- No chyba zwariowałaś. Nigdy nie wypuszczę cię stąd. Brakuje tylko jeszcze tego, żebyś złapała teraz jakiegoś wirusa czy coś.
- Ale Lena, ja muszę. - mówiła zła.
- A nie możesz zadzwonić?
- Zostawił tu telefon. - pokazała na blat, który znajdował się obok jej łóżka.
- Dobra. Ja po niego pójdę, a ty tu siedź i się nie ruszaj, jasne?
- No ok. Dziękuję ci.
- Nie ma za co. - przyjaciółka uścisnęła ją i napięcie wyszła.


Dzisiaj trochę takie opo w  innym stylu, typowo dialogowe. I jak, podoba wa się taka wersja? Swoje opinie wyrażajcie zarówno w komentarzach, jak i na asku. To dla mnie bardzo ważne!
http://ask.fm/Kukakaa

sobota, 5 października 2013

Opowiadanie 1. Część 87.

I teraz ten trudn moment, w którym nic nie mogę poradzić...
Czekanie.
I tak byli wdzięczni. Wszystkim, naprawdę. Traktowano ich zupełnie inaczej niż resztę, z przywilejami. Piotr był z tego powodu bardzo zadowolony, ponieważ chciał, aby z Haną wszystko jak najszybciej się unormowało, natomiast ona była bardzo wdzięczna, ale jednak dziwnie się czuła, że wszyscy tak koło niej skakali w szpitalu. W ogóle nie mogła odnaleźć się w roli pacjentki... może o to bardziej chodziło.
- Piotr, i co my mamy teraz robić? - zapytała, ponieważ w głowie już od dłuższego czasu kłębiła się jej ta myśl.
- Czekać. - odpowiedział mało przekonująco. Wynikało to jednak ze zmęczenia.
- Nawet nie wiesz ile ja razy już to słyszałam... - mówiła pesymistycznie.
- No właśnie, ja też.
Nie rozmawiali dużo.
Każdy z nich bał się podrażnić tą drugą osobę, tym bardziej, że teraz każda, nawet ta najmniejsza błahostka wprawiała ich w dyskomfort.
Cieszyli się po prostu swoją obecnością. To, im obu znacznie pomagało. Wiedza, że ta druga, najbardziej potrzebna teraz osoba siedzi obok i w każdej chwili można otrzymać od niej wsparcie.
- Jak się czujesz? - zapytał, chcąc przerwać już zbyt długą ciszę w pomieszczeniu.
- Lepiej niż było. Dali mi coś od razu przy pobraniu krwi. Trochę pomogło. - powiedziała, nie znacznie bardziej uspokojona.
- To dobrze. - uśmiechnął się zachęcająco w jej stronę. - Tylko błagam cię... nie denerwuj się.
- Piotr. Dobrze wiesz, że jak to powtarzasz to właśnie mnie denerwujesz! - krzyknęła już trochę zła.
- Ale to jest dla twojego dobra. - odpowiedział, próbując ją uspokoić.
- Nie za bardzo mi pomaga. - była już całkowicie przygnębiona.
- Mogłem się w ogóle nie odzywać... - powiedział bez chwili zastanowienia, przecież mógł się domyślić, że jego ukochana wkurzy się, jak o byle co w tej chwili.
- Teraz już trochę za późno. - była wredna, ale nie dlatego, że ją zdenerwował. Kochała go, ale musiała się na kimś wyżyć, a on był jedyną osobą, która była teraz przy niej, więc ze smutkiem można przyznać, że wypadło na niego.
- Wyjdę się na chwilę przewietrzyć. Zaraz wracam. - powiedział i wstał z krzesła.
- Piotr, ja prze... - zaczęła, ale nie dokończyła, ponieważ on już zniknął za drzwiami sali.
Hana z rezygnacją mocno westchnęła i nie wiedziała co ma ze sobą teraz począć. Postanowiła zadzwonić do Leny i trochę z nią pogadać, ponieważ kobieta na pewno by ją zrozumiała, tym bardziej, że sama kilka lat wcześniej walczyła o Felka i o swoje życie, kiedy mogła go stracić. Na pewno może jej coś doradzić...
Tymczasem Piotr wyszedł przed szpital. Chciał zaczerpnąć chociaż trochę świeżego powietrza i na chwilę się rozluźnić.
Nie palił już od kilku lat. Rzucił w diabły to świństwo, jednak zawsze nosił końcówkę opakowania w kieszeni. Zrobił to właśnie teraz. Musiał jakoś odreagować i odetchnąć, trzeźwo chociaż przez chwilę pomyśleć.
Zapalił.
Zastanawiał się tylko co teraz ma zrobić, żeby Hana która nienawidzi dymu i ma na to strasznie wyczulony wzrok nie wiedziała, że on zapalił.



PYTAJCIE MNIE NA ASKU. SWOJE WSZELKIE WĄTPLIWOŚCI. NA WSZYSTKO ODPOWIEM I W RAZIE PROBLEMU MOGĘ WAM POMÓC.http://ask.fm/Kukakaa