sobota, 5 października 2013

Opowiadanie 1. Część 87.

I teraz ten trudn moment, w którym nic nie mogę poradzić...
Czekanie.
I tak byli wdzięczni. Wszystkim, naprawdę. Traktowano ich zupełnie inaczej niż resztę, z przywilejami. Piotr był z tego powodu bardzo zadowolony, ponieważ chciał, aby z Haną wszystko jak najszybciej się unormowało, natomiast ona była bardzo wdzięczna, ale jednak dziwnie się czuła, że wszyscy tak koło niej skakali w szpitalu. W ogóle nie mogła odnaleźć się w roli pacjentki... może o to bardziej chodziło.
- Piotr, i co my mamy teraz robić? - zapytała, ponieważ w głowie już od dłuższego czasu kłębiła się jej ta myśl.
- Czekać. - odpowiedział mało przekonująco. Wynikało to jednak ze zmęczenia.
- Nawet nie wiesz ile ja razy już to słyszałam... - mówiła pesymistycznie.
- No właśnie, ja też.
Nie rozmawiali dużo.
Każdy z nich bał się podrażnić tą drugą osobę, tym bardziej, że teraz każda, nawet ta najmniejsza błahostka wprawiała ich w dyskomfort.
Cieszyli się po prostu swoją obecnością. To, im obu znacznie pomagało. Wiedza, że ta druga, najbardziej potrzebna teraz osoba siedzi obok i w każdej chwili można otrzymać od niej wsparcie.
- Jak się czujesz? - zapytał, chcąc przerwać już zbyt długą ciszę w pomieszczeniu.
- Lepiej niż było. Dali mi coś od razu przy pobraniu krwi. Trochę pomogło. - powiedziała, nie znacznie bardziej uspokojona.
- To dobrze. - uśmiechnął się zachęcająco w jej stronę. - Tylko błagam cię... nie denerwuj się.
- Piotr. Dobrze wiesz, że jak to powtarzasz to właśnie mnie denerwujesz! - krzyknęła już trochę zła.
- Ale to jest dla twojego dobra. - odpowiedział, próbując ją uspokoić.
- Nie za bardzo mi pomaga. - była już całkowicie przygnębiona.
- Mogłem się w ogóle nie odzywać... - powiedział bez chwili zastanowienia, przecież mógł się domyślić, że jego ukochana wkurzy się, jak o byle co w tej chwili.
- Teraz już trochę za późno. - była wredna, ale nie dlatego, że ją zdenerwował. Kochała go, ale musiała się na kimś wyżyć, a on był jedyną osobą, która była teraz przy niej, więc ze smutkiem można przyznać, że wypadło na niego.
- Wyjdę się na chwilę przewietrzyć. Zaraz wracam. - powiedział i wstał z krzesła.
- Piotr, ja prze... - zaczęła, ale nie dokończyła, ponieważ on już zniknął za drzwiami sali.
Hana z rezygnacją mocno westchnęła i nie wiedziała co ma ze sobą teraz począć. Postanowiła zadzwonić do Leny i trochę z nią pogadać, ponieważ kobieta na pewno by ją zrozumiała, tym bardziej, że sama kilka lat wcześniej walczyła o Felka i o swoje życie, kiedy mogła go stracić. Na pewno może jej coś doradzić...
Tymczasem Piotr wyszedł przed szpital. Chciał zaczerpnąć chociaż trochę świeżego powietrza i na chwilę się rozluźnić.
Nie palił już od kilku lat. Rzucił w diabły to świństwo, jednak zawsze nosił końcówkę opakowania w kieszeni. Zrobił to właśnie teraz. Musiał jakoś odreagować i odetchnąć, trzeźwo chociaż przez chwilę pomyśleć.
Zapalił.
Zastanawiał się tylko co teraz ma zrobić, żeby Hana która nienawidzi dymu i ma na to strasznie wyczulony wzrok nie wiedziała, że on zapalił.



PYTAJCIE MNIE NA ASKU. SWOJE WSZELKIE WĄTPLIWOŚCI. NA WSZYSTKO ODPOWIEM I W RAZIE PROBLEMU MOGĘ WAM POMÓC.http://ask.fm/Kukakaa

10 komentarzy: