- I to by było na tyle - uśmiechnęła się w jego kierunku, jednocześnie kończąc oprowadzanie na pokoju dla personelu, w którym akurat nikt poza nimi się nie znajdował.
- Wydawało mi się, że ten szpital jest mniejszy - odparł Piotr pełnym głosu przekonaniem.
- Hm, no jeszcze niedawno był, to prawda. Tretter jak tylko może zabiega o dofinansowania i jakoś do tej pory dużo już mu się udało. To wspaniały szef.
- Hana, chyba zasłużyłaś na podwyżkę - powiedział śmiejąc się Tretter. - Szukałem was, chciałem zobaczyć na jakim etapie jesteście.
- Na początku, dopiero się poznajemy - wybąknął Piotr zanim zdążył się powstrzymać. Hana nawet nie wiedzieć czemu zrobiła się czerwona.
- Właśnie skończyliśmy - stwierdziła, że najlepiej będzie, jeżeli zignoruje to, co powiedział jej towarzysz, chociaż dokładnie zrozumiała jego słowa.
- O, no to super. Piotr, wiesz już wszystko co powinieneś? - Tretter chciał, żeby nowy pracownik poczuł się w pełni komfortowo w swoim miejscu pracy, po części też jakby nowym domu.
- Tak, Hana pokazała mi to, co trzeba. Nie powinienem mieć problemu - uśmiechnął się w jej stronę.
- No to najważniejsze za nami. Sekretarka mnie pogoniła, bo zapomniałem dać ci jeszcze jeden papier do podpisu, ale teraz muszę jeszcze gdzieś skoczyć. Wstąpisz do mojego gabinetu za 15 minut, żebyśmy mieli już do końca załatwione te wszystkie formalności?
- Jasne, za kwadrans jestem pod drzwiami.
- Super, to już wam nie przeszkadzam. - powiedział, po czym wyszedł z pomieszczenia.
- To co, mamy jeszcze trochę czasu, może jakaś gorąca czekolada czy coś?
- Co wy dzisiaj wszyscy macie z tą czekoladą?! - wybuchła zbytnio nie zastanawiając się nad swoją wypowiedzią.
- Słucham? - nie miał pojęcia, o co jej chodzi, co w obecnej sytuacji było całkowicie zrozumiałe.
- Znaczy... - zrobiło jej się głupio - po prostu nie lubię czekolady i jakoś nikt nie jest w stanie tego zapamiętać. Przepraszam, że na ciebie naskoczyłam, nie chciałam.
- Zapamiętam to.
- Jasne - odparła pełna wątpliwości w prawdziwość jego słów.
- Mówię serio, zapamiętam.
- No dobrze, w takim razie trzymam cię za słowo. Poza tym... - dodała, aby nieco rozluźnić atmosferę. - Kto proponuje gorącą czekoladę zamiast kawy? Jak tak można. - zażartowała, ale naprawdę nie spotkała się nigdy z taką sytuacją.
- Co wy dzisiaj wszyscy macie z tą kawą?
- S-słucham? - domyślała się, że żartuje.
- A ja nie lubię kawy, mam takie prawo, okej? - przybrał ton obrażonej dwunastolatki.
- Hahaha, nie wierzę.
- I nikt nie jest w stanie tego zapamiętać, jest mi tak przykro - udał smutek.
- Dobra, dobra żartownisiu - efektywnie potrafił poprawić jej humor - to chodźmy na zupę, mamy jeszcze dziesięć minut.
- Na zupę? - zdziwił się.
- A co, zupy też nie lubisz? - razem wybuchnęli śmiechem.
Z drobnym opóźnieniem, ale przeczytane :3 zapowiada się naprawde inna historia, jakiej jeszcze nigdy nie było :3 Gratulacje pomysłu, czekam na następną część i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, właśnie dodałam następną część, zachęcam do zostawiania i tam po sobie czegoś! Pozdrawiam! <3
UsuńJestem tu nowa :) bardzo podobają mi się Twoje opowiadania i z chęcią poczytam coś więcej <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nadal pojawia się tutaj ktoś nowy. Zapraszam na nowy post! ;*
Usuń