czwartek, 8 stycznia 2015

Opowiadanie 2. Część 2.

Dyżur leciał mi wyjątkowo szybko, choć pacjentów było całkiem sporo. Przez natłok pracy nie myślałam chociaż o innych sprawach i nawet to pomogło mi się w pewnym stopniu odprężyć.Siedziałam w gabinecie i czekałam aż wejdzie następna osoba, ale nikt nie zapukał już do drzwi. Chwilę jeszcze wyczekiwałam, a potem uświadomiłam sobie, że to na dziś była już ostatnia umówiona kobieta. Cieszyłam się, że mogę chwilę odpocząć i zregenerować swoje siły. Oparłam się i odchyliłam na obrotowym fotelu i zamknęłam oczy. Nareszcie czułam, że mam spokój... właśnie wtedy nagłe pukanie do drzwi sprawiło, że omal spadłam z krzesła.
- Hana, masz chwilę? - zapytał Krzysztof i delikatnie zamknął za sobą drzwi do mojego gabinetu.
- Hm, no pewnie... co jest? - myślałam, że będzie chciał skonsultować ze mną jakiś przypadek medyczny czy coś w tym stylu i szczerze liczyłam na to. Miałam nadzieję, że on nie myśli o tym zupełnie przypadkowym spotkaniu w grupie wsparcia, ale chyba się myliłam.
- Ja chciałem... bo wczoraj na tym spotkaniu, ja nie wiedziałem, że ty tam będziesz, nie zrobiłem tego specjalnie, liczyłem, że tam mi pomogą... - zaczął się tłumaczyć, a mi od razu zrobiło się go żal.
- Po prostu się zdziwiłam, nie wiedziałam, że musiałeś przejść przez tak ciężkie chwile i bardzo mi przykro. - współczułam mu z całego serca.
- Z tego co wiem ty też straciłaś kogoś, a poza tym nie chcę współczucia. Właśnie tak bardzo chciałem tego uniknąć, to dlatego nie zwierzam się nikomu z moich problemów. - mówił szybko i głos trochę mu się łamał.
- Rozumiem cię, wiem, dlaczego tam poszedłeś. Zrobiłeś to z takich samych powodów co ja. Po prostu chcesz się wreszcie uporać ze stratą, ale nie możesz.... - również stawałam się coraz bardziej smutna, bo nagle wszystkie uczucia zaczęły do mnie wracać.
Widziałam, że mu ciężko i zdawałam sobie sprawę, czemu nie chciał, żebym go tam widziała. Zapewne chciał zgrywać twardziela, żeby nikt się o niczym nie dowiedział, ale mu to nie wyszło. Może to i lepiej. Może jestem pierwszą osobą przed którą tak naprawdę Krzysztof się otworzył.
Wystarczyło tylko na niego spojrzeć, aby zauważyć, że potrzebuje pocieszenia. Zatem nawet się nie zastanawiając wstałam i mocno go objęłam, a on odwzajemnił mój uścisk. Pewnie od razu zrobiło mu się lżej na sercu, kiedy zrzucił z siebie taki ciężar... mi w sumie też było lepiej. Ta rozmowa była była taka prosta i nagle nie miałam już pojęcia, dlaczego tak się przed nią broniłam i dużo rozmyślałam.
- Dziękuję. - wyszeptał cicho do mojego ucha.
- Polecam się na przyszłość. - odpowiedziałam mu i poklepałam go po plecach, aby dodać otuchy.
Lepszego momentu nie mógł wybrać sobie mój mąż, który właśnie wtedy wparował do mojego gabinetu.
- Przyniosłem ci coś do jedzenia Hana. - spojrzał na nas, a my szybko odskoczyliśmy od siebie. Super, to pewnie wyglądało jeszcze lepiej... jakbyśmy nie chcieli dać się przyłapać, chociaż to był jedynie zwykły i przyjacielski uścisk.
- Przepraszam. - powiedział jedynie Krzysztof i prędko wyszedł z gabinetu. Zdążył tylko jeszcze raz na mnie spojrzeć.
- Co to niby było Hana? - od razu kiedy zostaliśmy sami Piotr wybuchł.
- Zwykły uścisk Piotr. Dowiedziałam się, że on też stracił ważne dla niego osoby i zrobiło mi się szkoda. - powiedział prawdę.
- W ogóle mi się to nie podoba. Wiesz, że nie przepadam za nim. Czy ze względu na mnie możesz trzymać się od niego z daleka? - zapytał lekko zirytowany.
- To będzie dość trudne, bo pracujemy na jednym oddziale. - czułam się jakbym odkryła Amerykę.
- Nie o to mi chodzi. Mówię o takich rzeczach, jakie miały miejsce przed chwilą..
- Piotr, daj spokój. To jest mój kolega z pracy, a ty wyolbrzymiasz..
- Z mojego punktu widzenia wyglądało to trochę inaczej. - mówił całkiem poważnie.
- Aha, w takim razie nie ufasz mi, tak? - zapytałam wreszcie.
- Oczywiście, że ci ufam! - odkrzyknął. - Ale czy ty ufasz mi? - zapytał i wyszedł z sali.
Znowu zostałam całkiem sama i wiedziałam, że nic tu po mnie.
Dzięki Bogu nie musiałam chociaż dzwonić po taksówkę, bo przyjechaliśmy różnymi samochodami. O ironio!

4 komentarze:

  1. Świetnie zapowiada się to opowiadanie :D Z niecierpliwością czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za miłe słowa. Next z pewnością sie pojawi.

      Usuń
  2. całkiem fajne. czekam na kolejną częśc ;)

    OdpowiedzUsuń