piątek, 19 czerwca 2015

Opowiadanie 2. Część 13.

Mój Piotr chciał chyba naprawdę udowodnić mi, że jest romantyczny, męski i silny. Na chęciach jednak stanęło, bo kiedy próbował mnie wynieść z samochodu i zanieść na rękach do domu, był tak niezdarny, że od razu się obudziłam. Właściwie to trochę przesadziłam, bo stanęło już na "próbował mnie wynieść z samochodu", a nie "na rękach do domu", nie czepiajmy się jednak szczegółów. Chociaż byłam pogrążona w krainie snów i nie bardzo podobało mi się nagłe wyrwanie z niej i tak natychmiast posłałam mu ciepły uśmiech i ucałowałam w polik. Za to go kochałam - czasem bardzo honorowy i samodzielny, jak idealny przykład wyjęty ze średniowiecznego kodeksu rycerza, a czasem nieporadny, mały chłopiec. Mój ideał, naprawdę i całkowicie mój. Jestem dumna, że związałam swoje życie z mężczyzną takim, jak on. Muszę tylko mówić mu to częściej.
Wcześnie rano zerwałam się z łóżka i postanowiłam przygotować pyszne śniadanie. Oczywiście nie miałam kaca, bo po czym? Jednak z przykrością nie mogę powiedzieć tego samego o moim ukochanym (dla jasności udajmy, że po imprezie zadzwonili po jakiegoś kolegę, żeby kierował, bo Piotr przecież nie mógł sam po alkoholu :)). Tym razem to ja musiałam zadzwonić do naszego szefa i poinformować o stanie męża. Trafiłam na zły humor dyrektora, który miał już jak to ujął "po dziurki w nosie całego tego dnia". Zapewniłam go oczywiście, że to ostatni taki wybryk i będziemy się pilnować.
Kilka godzin później wylegiwaliśmy się już wszyscy wspólnie na kanapie i oglądaliśmy stare powtórki "M jak miłość". Przemiła mama koleżanki Tosi odwiozła ją do nas i odprowadziła pod same drzwi. Chcieliśmy, żeby została chociaż na kawę, ale nie udało nam się jej przekonać, bo miała pilne spotkanie. Kobieta została poinformowana dokładnie o moim stanie (o tym, że jest w ciąży i będzie mieć syna) przez dziewczynkę i dała nam naprawdę sporo różnych rzeczy dla małego chłopczyka po swoim Leonie. Byłam jej dozgonnie wdzięczna i ustaliłyśmy, że musimy na pewno spotkać się po moim porodzie na takie babskie pogaduchy.
Kolejne trzydzieści minut Antosia opowiadała nam dokładnie i z każdym detalem pobyt u swojej nowej najlepszej przyjaciółki - Alicji i o tym, jakim Leon jest słodkim i małym bobasem. Zapewniała nas także, że nie może się już doczekać aż Eryk będzie z nami, bo zazdrości koleżance, że ma takiego "superhiperfajnego" brata, a ona jeszcze nie. Uświadomiliśmy jej, że nie potrwa to długo i już za jakiś czas będzie się nim mogła chwalić każdemu. Tym samym wywołaliśmy długi i szczery uśmiech  na jej twarzyczce.
Piotr odpłynął w małą drzemkę i regenerował siły po wczoraj, a ja razem z moją małą towarzyszką udałyśmy się do pokoiku przygotowanego specjalnie dla przyszłego członka naszej rodziny. Jest już całkowicie przygotowany i wyposażony od kilku dobrych miesięcy, bo nie mogliśmy się powstrzymać. Jedyne co się w nim zmienia to wciąż powiększająca się kolekcja ubranek. Coś wydaje mi się, że zabraknie zaraz na to wszystko miejsca, ale halo, przecież te z dzisiaj to nie moja wina, chociaż jestem za nie bardzo wdzięczna.
- Jakie śliczne! - powiedziała mała, która zdążyła już wyjąć byłe ubranka Leona z worka. Po jej reakcji zakładam, że ona także ich wcześniej nie widziała.
- Pokaż. - odwróciłam się do niej, bo stałam zwrócona zupełnie w inną stronę, a sama jeszcze nie miałam okazji ich zobaczyć. - Wow, są naprawdę ładne. - zaczęłam się zachwycać.
Zabrałyśmy się za ich dokładne oglądanie, a potem zaczęłam składać.
- Jak to się robi? - zapytała zirytowana Tosia pięć minut później. Patrzyła na moją złożoną małą stertę, a potem na swoje nic. Była zła.
- Oj, chodź do mnie bliżej to ci pokażę. - nie chciałam sama się podnosić i siadać, bo już i tak mocno bolały mnie plecy. - Widzisz? To proste. - dopowiedziałam po chwili.
- Ale super! - kiedy tylko się nauczyła natychmiast zaczęła układać swoją własną stertę.
Nie wiadomo od jakiego czasu Piotr stał oparty o drzwi i się w nas wpatrywał. Był uśmiechnięty i widać było, że ta drzemka trochę mu pomogła.
- Dwie najważniejsze kobiety mojego życia. - kucnął przy nas, pocałował każdą w czoło i objął ramieniem.
Spędziliśmy tam kilka dobrych godzin.


Zachęcam do komentarzy, które działają na mnie najbardziej motywująco. Jeśli macie jakieś ciekawe pomysły czy cokolwiek to napiszcie mi to i naprawdę chętnie z nich korzystam. W momencie, kiedy coś mi się spodoba i użyję tego wątku czy sytuacji to napiszę pod daną częścią nazwę osoby, która mnie zainspirowała. Komentarze z anonima chociaż podpiszcie z imienia.
Mam nadzieję, że wam się podoba i będziecie wyczekiwać dalszych losów naszych bohaterów.

Patrycja

6 komentarzy:

  1. super. kiedy next ? czekam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie przydałby się jakiś zwrot akcji.
    Może jakiś wypadek Hany i komplikacje...
    Pozdrawiam, Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skorzystałam z twojej propozycji. Dziękuję i rownież pozdrawiam. ;*

      Usuń