poniedziałek, 2 września 2013

Opowiadanie 1. Część 79.

Oboje po chwili znaleźli się przed salą, w której znajdowały się Soszyńskie.
- No więc o co ci chodzi? - spytał od razu Piotr. Nie chciał bezsensownie owijać w bawełnę i tego przedłużać. Chciał po prostu wszystko wyjaśnić sobie z Haną i wrócić do normalnego cyklu ich dnia.
- Serio chcesz o tym rozmawiać tak tutaj? Na środku korytarza? - spytała i spojrzała po wszystkich siedzących niedaleko nich ludziach, którzy również z zaciekawieniem na nich spoglądali.
- Dobra, może masz rację. Chodźmy do lekarskiego. - odpowiedział i ruszył. 
- Tam też są ludzie, geniuszu. - mówiła sarkastycznie, nie ruszając się nawet z miejsca, w którym dotychczas stała. 
- To gdzie księżniczka sobie życzy? - starał się brzmieć tak jak ona wcześniej, ale w duchu śmiał się z tego wszystkiego. 
- Tam gdzie wielki książę mnie zaprowadzi. - kobieta była nieugięta. 
- Dobra, to chodźmy na dwór się przejść. - stwierdził tym razem rozsądnie po chwili. 
- Dobra. - udawała nadal, że wszystko jej "wisi", chociaż w głębi duszy było zupełnie inaczej.
Nie minęło dziesięć minut, a oni już spacerowali po dworze.
Pogoda tego dnia pozytywnie ich zaskoczyła. Było koło dwadzieścia stopni i jedynie lekki wiatr co na tamte warunki pogodowe było dość niecodziennym zjawiskiem.
- To USG nadal jest w planach czy może zmieniłaś zdanie? - skierował pytanie w stronę kobiety.
- Ja idę, nie wiem jak ty. - odpowiedziała i spojrzała na niego. Udawała obojętność, ale tak naprawdę jego obecność podczas tego badania była dla niej bardzo ważna. Chciała, żeby był z nią podczas takiej chwili, kiedy będą oglądać dziecko, które już za kilka miesięcy przyjdzie na świat.
- Oczywiście, że idę. - odparł bez jakiegokolwiek zastanowienia. Dla niego to było równie oczywiste co i dla niej, że na badaniu powinni być obydwoje.
Hana ledwo widocznie uśmiechnęła się. Cieszyła, że myślą podobnie przynajmniej w tej kwestii.
- Nie chcę się z tobą kłócić... naprawdę. Mamy już tyle spraw na głowie, ten wypadek, Tosia, Lena, Kuba wszystko się pieprzy. -użył przekleństwa, chociaż sam tego nie lubi i tupnął zezłoszczony nogą. - Chcę, żeby chociaż pomiędzy nami wszystko się układało jak najlepiej. - dokończył swoją wypowiedź tym zdaniem.
- Masz racje. Przepraszam. Nie wiem dlaczego się tak upierałam. Po prostu chciałam postawić na swoim, ale na obchodzie o tym myślałam i... jest za słaba na leczenie, o którym myślałam. - odparła szczerze, ale widać było, że jest lekko zrezygnowana. - Trzeba ją leczyć po twojemu. - dodała i uśmiechnęła się zachęcająco w jego stronę.
- Mhm. - udawał mało przejętego, ale widać było, że cieszy się z tego, że miał rację. Hana widząc to zaśmiała się.
- Cieszę się, że pomiędzy nami już wszystko ok. Nie lubię się z tobą kłócić. - powiedziała i przytuliła się w jego tors.
- Myślę tak samo. - odpowiedział i odwzajemnił uścisk.
Trwali tak w uścisku przez pewien czas, aż nie podeszła do nich pielęgniarka.
- Stan państwa pacjentki się znacznie pogorszył. - odpowiedziała i biegiem ruszyła z powrotem do szpitala, a oni co tchu pognali za nią.
Zarówno Hana jak i Piotr wiedzieli od razu, o jaką z pacjentek chodzi. Była to pani Barbara, o którą tak solidnie każdy z nich się wykłócał nawzajem ze sobą. Jej przypadek był bardzo ciekawy i intrygujący.
Biegli do pacjentki i nagle Piotr sobie coś uświadomił, mianowicie to, że jego ukochana znowu się nadwyręża.
- Hana! Zwolnij! Jesteś w ciąży! - krzyknął zły.
- Jeżeli ja zwolnię to ona może nie przeżyć! - odkrzyknęła mu, nie zwalniając tempa.
On pobiegł tylko za nią, bo wiedział, że w tym przypadku akurat jego ukochana ma rację...

6 komentarzy: