niedziela, 22 września 2013

Opowiadanie 1. Część 85.

W tym samym czasie, w pomieszczeniu obok Hana usłyszała kilka chwil wcześniej to samo. Nie wiedziała co ma zrobić. Nic nie może poradzić, właśnie to było najgorsze.
Bezsilność.
Piotr chciał znów wejść na salę do ukochanej, usiąść koło niej i potrzymać ją za rękę, wesprzeć, bo przecież to teraz było najważniejsze. Nie zdążył jednak nic zrobić, ponieważ Hana wyjechała z sali na wózku.
- Co jest? - zapytał Piotr od razu klękając obok niej.
- Idę na pobranie krwi. - powiedziała pewnie. Musiała udawać teraz silną. Wiedziała o tym. Musi dać radę i przezwyciężyć wszystko. Nie może się poddać.
- Idę z tobą. - od razu odparł Gawryło.
- Nie. - zareagowała kobieta, a chirurg nie ukrywając zdziwienia nieco się skrzywił.
- Co? Jak to nie? - zapytał nie rozumiejąc.
- To tylko pobieranie krwi. Poradzę sobie sama. Zostań lepiej tu i dowiedz się więcej.
- Jesteś pewna? - sam uważał, że Hana wpadła na bardzo dobry pomysł, ponieważ lepiej, żeby wiedzieli jak najwięcej, o tym co będzie się dalej działo. Z drugiej jednak strony nie chciał zostawiać jej i dziecka teraz samej. Bał się, że jeżeli się tylko na chwilę odwróci to straci oboje z nich.
- Tak. - powiedziała i pielęgniarka, stojąca za nią zaczęła pchać wózek. - Kocham cię. - zdążyła jeszcze powiedzieć mu ciepło z oddali i przesłać pocałunek.
- Ja ciebie też. - odpowiedział jej głośno, żeby usłyszała. - Nawet nie wiesz jak bardzo... - dodał cicho już sam do siebie.
Patrzył w kierunku, którym kilka chwil wcześniej widział Hanę jeszcze długo po jej zniknięciu.
- Wszystko będzie dobrze. - mówił wciąż sam do siebie, starając się pocieszyć. Nie dawało to jednak zbyt wiele...
- Hej. - nagle z oddali usłyszał znajomy głos, który zaczął coraz bardziej do niego docierać.
- Hej. - odpowiedział niezbyt zainteresowany konwersacją w tej chwili.
- Słyszałem wszystko co się stało. Nawet nie wiesz jak ci współczuję, Piotr. Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby ci pomóc. Ściągnę najlepszych specjalistów z kraju, jeżeli będzie taka potrzeba. - mówił Tretter.
- Dziękuję. - odparł tylko chirurg.
- Gdybym wiedział, że Hana jest w ciąży... gdyby ktoś mi to powiedział... nie pozwoliłbym jej pracować. Przysięgam ci. Nie po tym co wcześniej przeszła. - mówił skruszony dyrektor. Za żadne skarby świata nie chciał teraz użyć słowa straciła. Bał się je nawet wymówić w tych okolicznościach.
- Mało osób wiedziało. Nie chcieliśmy wszystkim mówić dopóki sami by tego nie dostrzegli.
- W takim razie ja idę dzwonić do specjalistów, a ty nie zamartwiaj się. Będzie dobrze. - nie wiadomo, którą ostatnio osobą był Stefan, mówiący, że "wszystko będzie dobrze". Każdy mówił tak teraz Piotrowi. A on sam nie wiedział czy mu to pomaga, czy jeszcze bardziej dobija.
- Dziękuję, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. - Gawryło był bardzo wdzięczny swojemu szefowi za okazanie takiej łaski.
- Wyobrażam sobie. - odpowiedział Tretter i znikł w jednym z bocznych korytarzy.
- Hej słyszałam co się stało. - dyrektor nie zdążył dobrze odejść, a już podszedł do niego ktoś inny. Sam nie wiedział czy ma ochotę na taką kolejną pocieszającą rozmowę. Ale niby co miał zrobić? Uciec?
- Hej. - odpowiedział i odwrócił się leniwie.
- Jak się czujesz? - zapytała.
- A jak myślisz, Magda?  - odpowiedział pytaniem na pytanie Soszyńskiej.



Kolejnego opo spodziewajcie się najszybciej w kolejny weekend. Przykro mi, ale szkoła. ; *
Wszelkie pytanie kierujcie na mojego aska: http://ask.fm/Kukakaa

10 komentarzy: