środa, 12 czerwca 2013

Opowiadanie 1. Część 59.

"Będę musiał porozmawiać o tym z Haną" - pomyślał od razu, siadając znów na kanapie obok niej.
Wiedział, że nie będzie miała nic przeciwko. Hana bardzo lubi małą ... zresztą z całkowitą wzajemnością. Wszystko zatem powinno być ok.
O dziwo, po niedługim czasie Piotr zaczął robić się senny. Znudziło mu się już to nic nie robienie. Chciał się położyć do łóżka i w spokoju zasnąć, regenerując się w ten sposób.
Wziął kobietę na ręce.
Nie chciał jej obudzić. Ona jednak była bardzo czujna i w jednej chwili już przerwała sen. Czuła, że już nie leży na tej mało wygodnej kanapie.
- Piotr, co się dzieję? - zapytała, otwierając zaspane powieki.
- Nic, przenoszę cię tylko do sypialni. Wszystko pod kontrolą. - mówił czule.
- Mhm, dziękuję ci. - powiedziała, utrzymując chwilowy kontakt wzrokowy. Następnie mocniej wtuliła się w jego tors i zamknęła oczy.
 Weszli do sypialni.
Delikatnie położył ją na łóżko i przykrył kołdrą.
Ona wtuliła się w poduszki i jeszcze coś szepnęła, a potem ponownie zapadła we wcześniej przerwany sen.
Mężczyzna zrobił dokładnie to samo co kobieta i po chwili również odpłynął.
* * *
Zaczął się nowy dzień. 
Była godzina siódma. Tosia miała być tu za trzy godziny. 
Ze snu obudził ich budzik Piotra. Co prawda zaczynał dopiero o piętnastej, ale musi powiedzieć Hanie wszystko. Będzie musiał je również zostawić same. Wiedział, że Hana się nią znakomicie zajmie, tylko ona nie powinna się teraz przemęczać. Postanowił więc, że poprosi Trettera o jakiś skrócony dyżur z powodu nagłej sytuacji, czy coś takiego. 
- Piotr. Przecież ja idę do pracy dopiero za dwa dni, a ty masz później! Czemu dzwoni ten cholerny budzik? - zapytała zezłoszczona. Miała nadzieje, że będzie spać przynajmniej do dwunastej. 
- Bo muszę ci coś powiedzieć. - mówił, przeciągając się i jednocześnie ziewając. 
- Tosia będzie tu o dziesiątej. Magda do mnie wczoraj dzwoniła. Ma coś do załatwienia i nie ma jej z kim zostawić. Ja mam na piętnastą więc pobędziecie trochę same, ale pójdę do Trettera i mam nadzieję, że wyjdę szybciej niż normalnie. - powiedział prawie na jednym tchu mężczyzna. 
- No ok. Nie ma problemu. Bardzo lubię Tosię, tylko zmieniłeś moje plany, bo myślałam, że się wyśpię. - mówiąc, uśmiechnęła się żartobliwie. 
- O, czyli lepiej tu niż w szpitalnym łóżku? - zagadał, nieco odbiegając od tematu, ale jej to pasowało. 
- Oczywiście. Poza tym wolę spać z kimś niż sama. - odpowiedziała, patrząc na niego.
- Z kimś? - pytał śmiejąc się. - Hano Golddberg czy chcesz powiedzieć, że ...
- Z tobą głuptasie. - mówiła, nieco przybliżając się do niego. 
- No ... i to mi się podoba. - skomentował. 
Leżeli bardzo blisko siebie. 
Zaczęli się całować. Namiętnie i pożądanie. Byli idealnie do siebie dopasowani pod każdym względem. 
Pocałunki zaczęły się robić coraz dłuższe. Piotr zaczął zdejmować Hanie koszulkę. Nie opierała się ona, ale po chwili oprzytomniała i zaczęła go hamować. 
"Tosia" - pomyślała. 
- Co jest? - pytał zupełnie zbity z tropu. 
- Przyjemności na potem. - powiedziała i wytchnęła mu język. - Najpierw trzeba iść na zakupy. 
- Co? Po co?
- Tosia kochanie, Tosia. - powiedziała i radośnie wyszła z pokoju. 
Chwilę potem wróciła. 
- Jak chcesz iść ze mną to za pół godziny masz być gotowy. - powiedziała, ponownie wychodząc. 
- To ja jeszcze dwadzieścia minut poleżę. - mówił przez śmiech. 

14 komentarzy: