środa, 19 czerwca 2013

Opowiadanie 1. Część 64.

Nim się obejrzeli było już południe. Spędzili ten cały czas na wspólnym nic nie robieniu.
Teraz właśnie w trójkę leżeli na kanapie.
 Piotr położył delikatnie rękę na brzuchu Hany. Nie uszło to uwadze małej Tosi, której od razu się coś przypomniało i nie czekając od razu zadała swoje pytanie, które od dłuższego czasu ją ciekawiło, ale nigdy nie było okazji, aby o to spytać.
- To będę miała siostrzyczkę czy braciszka? - zapytała nagle przejęta.
Hana i Piotr spojrzeli na siebie wzajemnie i szczerze się uśmiechnęli.
- Jeszcze nie wiadomo Tosiu, bo to trochę za wcześnie. - powiedział Gawryło, patrząc na małą.
- Aha ... - odparła trochę smutna i zmieszana.
- A co byś wolała? - zapytała Hana, chcąc poprawić humor małej.
Mężczyznę zdziwiło to co przed chwilą usłyszał. Jego ukochana prawie zawsze miała typowo ginekologiczne podejście. Tym razem jednak zareagowała inaczej.
"Dziwne" - pomyślał Piotr.
- Braciszka! - krzyknęła bez zastanowienia mała.
Para mocno się zdziwiła na słowa dziewczynki. Oczekiwali innej odpowiedzi. Myśleli, że bardziej zadowoli ją siostra.
- Co, czemu? - zapytali prawie idealnie równo.
- Bo jakbym miała siostrę to by mi zabierała moje rzeczy i lalki, a chłopiec to nie. - odparła pewna siebie.
- Tosiu, ale musisz wiedzieć, że chłopiec też ... - zaczął Piotr.
- Ciiii. - szybko przerwała mu Goldberg. Nie chciała, żeby dokańczał, ponieważ lepiej, żeby Tosia myślała tak jak sobie myśli i był spokój.
- No ok. - odparł chwytając ją za rękę.
Następnie zmienili temat i zaczęli rozmawiać o szkole Soszyńskiej.
Kilka godzin później ze zwykłego, w miłej atmosferze spędzonego dnia wyrwał ich telefon komórkowy Hany.
Numer był nieznany, więc kobieta nie mogła stwierdzić kto to był.
Odebrała.
Rozmawiała z tą osobą dość długo. Ten telefon okazał się bardzo ważny, a sprawa w nim poruszona bardzo mocno ją interesowała. Wyszła nawet z pokoju i udała się do sypialni, aby w spokoju i ciszy przeprowadzić dialog.
Piętnaście minut później wróciła do salonu, w którym o dziwo przebywał tylko Piotr, który wyjaśnił jej, że pozwolił Tosi iść na plac zabaw, znajdujący się obok ich bloku. Następnie zapytał o telefon.
Hana mu wszystko wyjaśniła. Była już mocno zdenerwowana, co było bardzo nie wskazane w jej stanie.
Chodziło o Kubę. Osoba, z którą rozmawiała prosiła, aby przyjechali, ponieważ mały robi wielką histerię i nic nie je już od wczoraj. Jedyne co mówi to tylko o nich i że chce ich zobaczyć.
Muszą jechać ... i to jak najszybciej ...
Postanowili, że zawiozą małą do Latoszków, ponieważ Tosia już ich kiedyś poznała, a im i tak to było po drodze.
Zebrali się w ekspresowym tempie i wyszli z budynku, wołając Tosię. Kiedy siedzieli już w samochodzie wytłumaczyli dziewczynce mniej więcej o co chodzi, nie zagłębiając się zbytnio w szczegóły.
Ona nie chciała jechać do Leny, ale po przekonywaniach Hany, że to jej przyjaciółka i jest super wreszcie dała się przekonać.

20 komentarzy:

  1. super, na prawde !!

    OdpowiedzUsuń
  2. znowu brak mi słów !!

    OdpowiedzUsuń
  3. fantastyczne ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. masz talent nie zmarnuj tego !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie żaden talent, każdy tak potrafi.
      Ale dziękuję. ; *

      Usuń
  5. jesteś niezastąpiona !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma ludzi niezastąpionych, ale to bardzo miłe. ; *

      Usuń
    2. super opo

      Usuń
    3. uwież mi są, a ty jesteś jedną z nich !!! :)

      Usuń
    4. Miło, że tak sądzisz. ; *
      Gdyby nie ja to byś miał/miała więcej czasu wolnego.x D

      Usuń