niedziela, 23 czerwca 2013

Opowiadanie 1. Część 66.

Weszli i nie wiedzieli co zrobić dalej. Wokoło nich pełno było różnych pokoi i sal zabawach.
Rozglądali się tak i patrzyli na siebie wzajemnie szukając czegoś w stylu recepcja lub punkt informacyjny, ale niestety żaden z nich nic takiego nie znalazł.
Nagle w ich stronę podeszła kobieta.
Na jej plakietce widniało imię Anna, a z twarzy można było wyczytać, że ma koło pięćdziesiątki.
- Dzień dobry. - powiedziała.
- Dzień dobry. - odpowiedzieli grzecznie oboje.
- A tak właściwie to kim pani jest? - zapytała dodatkowo Hana, zastanawiając się.
- Przepraszam, że się nie przedstawiłam. - powiedziała trochę zmieszana. - Państwo to Hana oraz Piotr? - pytała ciekawa, patrząc po kolei z nich na każdego.
- Tak.
- W takim razie to z panią rozmawiałam przez telefon. - zwróciła się do kobiety. - Zapraszam za mną. - dokończyła i nie powiedziała już nic więcej tylko ruszyła.
Para spojrzała się na siebie nawzajem. Nadal tak do końca nie wiedzieli o co chodzi, ale nie zastanawiali się długo tylko ruszyli za kobietą.
Mijali kilka długich korytarzy. Raz skręcali w prawo, a raz w lewo.
Panowała cisza, chociaż byli przejęci. Trzymali się tylko silnie za ręce i szli dalej.
Znaleźli się już przed odpowiednim pokojem i wtedy kobieta po skrócie postanowiła im powiedzieć więcej informacji.
Nie rozgadała się za bardzo ...
Dowiedzieli się jedynie, że za tymi drzwiami znajduje się Kuba, który za nimi czeka i nie może się już nacieszyć tą chwilą oraz, że z reguły nie postępują tak jak w ich przypadku, ale nie mieli wyjścia bo nic nie pomagało i wszyscy martwili się o niego.
- Mam nadzieję, że to coś da. - powiedziała Anna, siadając na krześle przed salą i wyraźne gestem ręki pokazując, aby dłużej nie czekali tylko już weszli.
Oni nie zastanawiali się długo.
Piotr objął Hanę ramieniem i złapał za klamkę.
Drzwi bez żadnego oporu otworzyły się i ich oczom ukazał się mały.
Bawił się czymś, ale od razu zobaczył, że ktoś wchodzi i skierował swój wzrok w to miejsce.
Kiedy ich ujrzał wpadł w istny amok.
Upuścił na ziemię rzecz, którą przed chwilą się zajmował jakby w ogóle nie istniała i biegnąc do nich wykrzykiwał na zmianę sformułowanie mama i tata.
Na jego twarzy malowała się ogromna radość i ulga. Widać to było od razu.
" Jak on się do nas przywiązał." - pomyślała Hana, sekundę przed serią objęć małego.
Mały podleciał do nich i zacząć ich mocno ściskać. Wzruszył, ponieważ uronił sporą ilość łez.
Hanie zrobiło się bardzo przykro. Piotrowi również.
Siedzieli przez dłuższy czas i tylko się obejmowali. Zupełnie tak jak przy ich pożegnaniu. Większość smutnych wspomnień wróciła ...
Po dziesięciu minutach na sale weszła pani psycholog, która miała przeprowadzić rozmowę i dowiedzieć się o co tak naprawdę chodzi w tej sytuacji i z tym przywiązaniem.
Rozmowa się zaczęła ...

16 komentarzy: