niedziela, 30 czerwca 2013

Opowiadanie 1. Część 69.

- Co to było? - zapytała Hana Piotra, przekraczając już próg balkonowy.
- Nie wiem! - krzyknął, patrząc się skąd dochodził ten hałas.
Nie musiał bardzo się rozglądać i wyraźniej szukać. Wystarczyło jedynie, że spojrzał w stronę parkingu samochodowego, stojącego pod ich domem i już widział.
- Cholera Hana, patrz! - krzyknął ponownie i pokazał palcem miejsce eksplozji.
- O Boże! Piotr ... to chyba jest nasz samochód. - powiedziała załamana.
- Domyśliłem się! - wykrzyczał w złości mężczyzna.
- Nie musisz się na mnie wydzierać, to nie moja wina! - odkrzyknęła mu załamana.
Piotr spojrzał na nią i oparł się o balustradę. Był przygnębiony i nie było ku temu najmniejszych wątpliwości.
Hana nie miała się o co gniewać, szczególnie w takiej sytuacji.
Piotr po chwili się ogarnął i oprzytomniał ...
Przecież nie mógł tak tu stać bezczynnie. To był jego wóz. Trzeba szybko dzwonić na straż pożarną i do ubezpieczyciela i tam zejść.
- Hana, musimy tam iść. - powiedział szybko, kiedy już wchodził z powrotem do mieszkania.
- Wiem. - odpowiedziała i ostatni raz przed wyjściem z balkonu spojrzała na ten widok.
Zauważyła drobny szczegół, ale bardzo ważny. Serce jej od razu stanęło w miejscu i zrobiła się cała blada.
Stała w miejscu, czerpiąc powietrze i nie mogła się ruszyć z miejsca.
- Idziesz? - mówił ukochany, odwracając się na chwile w jej kierunku. - O mój Boże! Hana! Co ci jest? - od razu wykrzyczał, przybliżając się do niej, ponieważ zauważył jak momentalnie jej stan się zmienił.
- Piotr. - spojrzała mu w oczy. - Tam leży Lena i Tosia. - dokończyła wypowiedź i pokazała palcem miejsce.
Miała rację.
Hana miała szczęście, że je zobaczyła, ponieważ było to trudne, tym bardziej przez dym i całą sytuacje, która właśnie teraz miała tam miejsce.
- Co?!! - wykrzyczał i spojrzał się dla upewnienia we wskazany punkt.
To co tam zobaczył również go zszokowało, ponieważ jego kobieta nie myliła się.
- Jezu ... Tośka! - wydarł się przerażony i popędził w kierunku drzwi.
Hana nie zastanawiała się ani chwili dłużej. Zrobiła dokładnie to samo co on. Nie mogła postąpić inaczej i nawet nie dopuszczała do siebie innej możliwości, przecież była tam córka mężczyzny jej życia oraz najlepsza przyjaciółka.
Piotr znalazł się na miejscu już dwie minuty po pokazaniu mu go przez Hanę, ponieważ wybrał schody i zbiegł na jednym tchu, aby jak najszybciej znaleźć się przy swojej biednej córeczce.
Hana też biegła po schodach, ale była nieco wolniejsza. Wynikało to z różnych przyczyn, mianowicie chodziło o to, że jednak wciąż musi pamiętać, że jest w ciąży.
Piotr pierwsze co zrobił to podbiegł do niej.
- Tośka, Tośka! - krzyczał w kółko, jednak ona nie reagowała.
Hana natomiast starała się zachować zimną krew, aby jak najszybciej udzieloną im fachowej pomocy, ponieważ Piotr był tak omotany tą całą sytuacją, że chyba nie był w stanie.
- Pogotowie już jedzie. - odpowiedział na jej wezwanie telefoniczne jeden z ratowników.
- Tylko szybko! - krzyknęła i rozłączyła się.
Oni w ogóle nie przejmowali się autem, które wyglądało fatalnie.
Dla nich teraz liczyła się tylko Tosia i Lena, które nie wiadomo tak naprawdę bez dokładniejszych badań w jakim znajdowały się stanie.
Tośka była cały czas nie przytomna, ale Piotr zmierzył jej puls i sprawdził oddech, wszystko było prawidłowe.
Lena natomiast była przytomna, jednak tylko w pewnym stopniu.
- Ja ją zasłoniła. - wymruczała ledwo co słyszalnym głosem.
- Ciii, nic nie mów. - powiedział Piotr, zamykając jej przy tym usta.
Wokół nich zdążył się zebrać już spory tłum ciekawskim gapiów.
Oni jednak nic sobie z tego nie robili.
Troszczyli się tylko o dobro i zdrowie bliskich siebie osób.
Zrobili wszystko co w ich mocy bez specjalistycznego sprzętu i wywnioskowali, że stan ogólny nie jest zły tylko drobne stłuczenia i złamana ręka Leny.
- Proszę się odsunąć. - powiedział podchodzący do nich ratownik medyczny z dwójką swoich pomocników.
- Jesteśmy lekarzami. Jedziemy z wami, do Leśnej Góry. - powiedział Piotr, pomagając z noszami.
Weszli oboje do ambulansu i odjechali, żegnając się z tłumem gapiów, który już pomału się rozchodził ...

28 komentarzy:

  1. Jak zawsze świetne, mam nadzieję, że nic się im nie stało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, a czy im coś będzie to się potem okaże. < 3

      Usuń
  2. dalej szybko !!! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. po prostu brak mi słów ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne! Czekam na następne.♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne opowiadania piszesz

    OdpowiedzUsuń
  6. mega, mam nadzieje że jutro będzie next !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ; *
      Nie jestem tego taka pewna, ale się jeszcze zobaczy. ; )

      Usuń
  7. mam nadzieje, że nic im nie będzie ?? czekam szybko na dalszą część ! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. wow inne Twoje opo. sa super ale to jest mistrzostwo !!!
    nie wiem czy doczekam nexta pliss dodaj jeszcze dzisiaj :*:* ♡♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, dziękuję za tak pozytywne słowa. ♥♥♥

      Usuń
  9. ja tez jestem zszokowana... oczywiscie pozytywnie
    dodaj jeszcze dzisiaj prosze :)

    OdpowiedzUsuń
  10. dlaczego nie ma jeszcze rownie cudownego nexta :( ?

    OdpowiedzUsuń
  11. pliss dodaj nam juz nexta bo nie wytrzymamy... ♡♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  12. ja chce nexta :'( plisss... kiedy bedzie ??

    OdpowiedzUsuń