- Przepraszam, ale były straszne korki. - odpowiedziała.
- Ok, ważne, że już jesteś. - powiedział. - To chodźmy.
Mężczyzna złapał Hanę za rękę i wszedł z nią do klatki, w której niedawno mieszkała. Do jej dawnego mieszkania ...
Hana mocno ściskała jego rękę. Bała się. Nie wiedziała kto jest w mieszkaniu i jak tam wszedł. A co najważniejsze: dlaczego.
Szli schodami. Kobieta mieszkała na drugim piętrze. Nie widzieli sensu w czekaniu na windę, woleli iść. Gdy byli przy końcu pierwszego piętra, kobieta stanęła.
- Co się stało? - zapytał troskliwie Piotr.
- Bo ja się ... boję. Nie wiemy przecież, kto tam jest. - powiedziała zmartwiona Hana.
- Nie martw się, jesteś ze mną. Nic ci nie grozi, kochanie. - powiedział, jeszcze mocniej przysuwając się do niej, jednocześnie całując ją w polik.
- Ok, wierzę Ci. - odpowiedziała już bardziej uspokojona Hana.
Złapali się silnie za ręce i ruszyli dalej.
Kilka minut później, wolno ociągając się, stali już pod drzwiami.
- Hana?
- Tak? - zapytała.
- Daj mi klucze.
Kobieta wzięła torebkę i szybko, ale cicho, szukała kluczy. Po chwili trzymała je już w swoich dłoniach.
- Proszę. - powiedziała.
- Dzięki. Ok, no to do dzieła. - odpowiedział Piotr. Wziął klucze z rąk ukochanej i już po chwili były przy zamku. Chciał go przekręcić i wejść do domu, ale kobieta nagle go powstrzymała.
- Piotr! Poczekaj jeszcze chwilę. - wyszeptała kobieta, trzymając go za ramiona.
- Tak?
- To .. może lepiej poczekamy za tą policją, a dopiero później wejdziemy.
- Co? - zapytał zdziwiony Piotr.
Hana kontynuowała, nie zważając na jego pytanie. - To, o której przyjadą? Kiedy po nich dzwoniłeś?
- Co? - znów zapytał.
- Jakie co?! Nie czas na żarty! - krzyknęła zdenerwowana kobieta.
- Ja, ja ... po nich nie dzwoniłem. Czekałem tylko, aż ty przyjedziesz.
- Co? - teraz to kobieta, zadała to pytanie w jego stronę.
- Jakie co?! Nie czas na żarty! - powtórzył po niej ukochany, dość zabawnie, chciał aby Hana przestała się tak denerwować, ale jemu samemu nie było do śmiechu.
- Przestań Piotr! To nie jest śmieszne! - powiedziała, jeszcze bardziej rozzłoszczona kobieta.
- Wiem, przepraszam. Ale lubię jak się denerwujesz. Nic na to nie poradzę. Wybacz. - powiedział, próbując pocałować kobietę w polik, ta jednak wyrwała mu się.
- Nie denerwuj mnie! Nie teraz Piotr. - krzyknęła.
- Ok, ale nie krzycz tak. Chcesz, żeby ten ktoś cię usłyszał?
- Nie .. masz rację. To co? Dzwoń na tą policję. - powiedziała, już znacznie ciszej Hana.
- Nie, nie ma sensu. Chyba raczej wiem kto to. Załatwię to sam. - powiedział cicho.
- Kto to?- zapytała zdziwiona Hana.
- Jak to kto?! Wiesz komu nie wzięłaś kluczy od mieszkania?
Hana chwilę się zastanawiała. Po chwili jednak zaczęła. - O nie ... czy ty myślisz, że tam ... w środku jest ...
- James. - dokończył za nią Piotr.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz