Mężczyźni porozumiewali się przez telefon. Nie stanowiło to żadnego problemu. Piotr wykupił tysiące darmowych minut, aby móc ciągle rozmawiać z Haną, gdy byli daleko od siebie. Miał ich pełno w zapasie. Od razu to wykorzystał.
- Nie nabije ci za dużo kasy? - zapytał Przemek.
- Tym się nie martw. Tysiące darmowych minut.
- Aha, ok.
- To ... za ile dojedziemy? - zapytał szybko Piotr.
- Nie wiem. Nie byłem tu od lat Piotr. Po za tym przygotuj się na to, że jej tam wcale nie musi być, słyszysz? Nic nie jest teraz pewne. Niestety. - powiedział smutno brat Hany.
- Oj przestań. Dołujesz teraz siebie i w dodatku mnie. Ona tam jest, na pewno! A teraz nie myśl o niczym innym, tylko skup się na prowadzeniu.
- Ok.
Jechali tak jeszcze przez pewien czas.
W jednym odcinku leśnej drogi Piotr miał spore problemy z przejazdem, ze swoim wielkim i masywnym samochodem. Na szczęście dwaj młodzi mężczyźni jakoś poradzili sobie z tym utrudnieniem i szybko ruszyli dalej.
* * *
Hana znów usiadła przy oknie. Tu jej było wygodniej. Dużo wygodniej niż na kanapie. Miała cały czas nadzieję, że Piotr za chwilę nadjedzie i zabierze ją stąd do Kuby, do domu. I będą razem. Znowu. Zupełnie tak jak dawniej. Teraz właśnie tego najbardziej chciała. To było jej największe marzenie.
- Hana, nie łudź się nawet! On cię tu nie znajdzie, nigdy, słyszysz? Nikt nie wie, że jest tu jakiś domek i to tak głęboki w lesie. Lepiej zgódź się na tą moją propozycję i będzie po sprawie.
- Nigdy! Ogłuchłeś?! Nigdy nie zdradzę Piotra! Już sama wolałabym umrzeć! - wykrzyczała bardzo głośno kobieta, aby mieć pewność, że dźwięk jej głosu dojdzie do sypialni, w której leży James.
Grała twardą, ale tak na prawdę bała się. I to nawet bardzo. Tego, że James w końcu przestanie jej słuchać i ją po prostu wykorzysta. Zaciągnie dy sypialni, lub gdziekolwiek i zrobi z nią to, co tylko będzie chciał. Dobrze wiedziała, że nie ma z nim najmniejszych szans. Była całkowicie bezbronna.
- Hana, niedługo moja cierpliwość się skończy. - powiedział James, który już wychodził z pokoju.
- Tak?! I co wtedy zrobisz?! Zgwałcisz mnie, tak?! - powiedziała kobieta. - James ja cię kiedyś kochałam, byłeś dla mnie wszystkim, ale umarłeś. Nie mogłam się po tym pozbierać tyle lat ... a kiedy wreszcie to zrobiłam, zakochałam się, tak jak kiedyś w tobie, tylko, że teraz w Piotrze, to ty znowu się pojawiłeś, a ja uświadomiłam sobie, że już cię nie kocham. Kocham jego. Tyle razy dawałam ci do zrozumienia, że nie chcę z tobą być. Czemu ty po prostu się nie odczepisz i mnie nie zostawisz?
- Bo ja cię kocham.
- W taki sposób okazujesz miłość?! Nie wierzę ci, że mnie kochasz. Mężczyzna, który kocha nie zachowuje się w ten sposób.
- Ale ja chcę z tobą być.
- Ja też chciałam! A ty mnie zostawiłeś! Umarłeś ... niby! I ja, myślałam, że nie dam rady żyć bez ciebie, a z czasem się nauczyłam. Ty też dasz radę.
- Nie dam Hana. Gdybym dał, nie robiłbym tych rzeczy. Ale ja tak bardzo cię pragnę, pożądam! Nic na to nie poradzę.
* * *
- Zaparkujmy samochody tu i wysiadamy! Dom jest jakieś dwie minuty drogi stąd. Idziemy.
- Ok. Mam nadzieję, że ona tam jest, bo jak nie ... to ja już nie wiem co zrobię. - odpowiedział smutno mężczyzna.
- Ej, w samochodzie to ty mnie pocieszałeś. - powiedział i dodał po chwili. - Nie załamuj się, będzie dobrze stary. Jestem tu z tobą.
Genialne ! Daalej :D ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję, potem. ♥
UsuńKiedy next? Strasznie mnie wciągnęło
OdpowiedzUsuńHmm, może jutro, albo dzisiaj, zobaczymy.
Usuń