sobota, 6 kwietnia 2013

Opowiadanie 1. Część 2.

W składziku dużo się działo. Hana i Piotr przez cały czas świetnie się bawili. Mieli świetną zabawę. Czas bardzo szybko im zleciał. Siedzieli tam, od kilku dobrych godzin, ale nie przejmowali się czasem. Dla nich, to teraz było nieważne, liczyli się tylko oni.
Nagle, usłyszeli, że ktoś idzie w stronę ich kryjówki. W śmiechu, półnadzy, szybko pobiegli za szafy, chowając się. Do składziku weszła pielęgniarka, która wzięła jakąś rzecz z pudła i szybko wyszła. Zakochani postanowili, że czas ubrać się i zwiewać stąd do domu.
- Dalej Piotr! Bo jeszcze ktoś nas nakryje. I co wtedy będzie? - śmiejąc się mówiła.
- Haha, no już. Ale przyznaję, że to co dzisiaj tu robiliśmy, zostanie w pamięci do końca mojego życia.
- Nie tylko w twojej Haha, co tu się działo.
- Dobra, chodź, pogadamy gdzie indziej. - Złapał ukochaną za rękę i wyszli z pomieszczenia.
Siedzący na przeciwko pacjenci mocno się zdziwili, a jedna dziewczyna zrozumiała, co tam się działo, bo zaczęła się śmiać. Hanie i Piotrowi wcale nie było z tego powodu głupio. Humor mieli świetny i śmiali się razem z nią.
Wychodząc ze szpitala spotkali Lenę, która widząc ich świetny humor, od razu się uśmiechnęła.
- Hmmm, wnioskuję, że skorzystaliście mojej rady. - stwierdziła.
- Oczywiście Lena. Postanowiłam, że już zawsze będę cię słuchać, ta rada była jedną z najlepszych jakie w życiu dostałam.
- O tak, w pełni się z tobą zgadzam kochanie. Razem tworzymy wspaniały duet. - dodał Piotr, całując Hanę w czoło.
- Ok, teraz ja to powiem. - powiedziała Lena.
- Ale co? - zapytali zakochani.
- Szczegóły zostawcie dla siebie! - Lena powiedziała, wytknęła język i odeszła śmiejąc się.
Hana i Piotr wybuchli głośnym śmiechem. Byli na prawdę bardzo szczęśliwi, jak nigdy dotąd.
- Wiesz, co? Może lepiej, że on się zjawił. - powiedziała Hana.
- Kto?
- No James. No, bo zobacz, dzięki niemu znowu jesteśmy razem, i ten składzik...
- Wiesz, co? Nienawidziłem go, ale teraz chyba muszę mu za to podziękować. - odpowiedział.
Znowu zaczęli się całować, następnie kierowali się do samochodu. Ale tutaj narodził się pewien konflikt.
- Gdzie idziesz? - zapytał Piotr.
- Do samochodu. Zaparkowałam trochę dalej, bo nie było miejsca. - powiedziała Hana.
- Jedziemy moim, stoi tutaj. - wskazał palcem na auto.
- Nie! Jedziemy moim. - zaśmiała się Hana.
- Oj, moim szybciej będziemy w domu, a po twój jutro rano pojadę.
- No ok. Haha, już kiedyś też się o to kłóciliśmy, pamiętasz? - zapytała wesoło Hana.
- Tak, pamiętam. I jechałaś moim. - wytknął ukochanej język, otworzył jej drzwi, następnie sam wsiadł.
- Następnym razem jedziemy moim. Na pewno! - powiedziała Hana, gdy Piotr już ruszył.
Po piętnastu minutach byli już przed drzwiami do domu pana doktora.
- Zapraszam. - powiedział.
Hana weszła do środka, nic się nie zmieniło, odkąd była tu ostatnio, ale gdy zobaczyła w salonie dywan od razu mocniej się uśmiechnęła. Kupili go razem, pamiętała, jacy byli wtedy szczęśliwi, zupełnie tak, jak teraz.
- Nie wyrzuciłeś tego dywanu. Dlaczego? - zapytała Hana.
- Wiążą się z nim najpiękniejsze wspomnienia. Z tobą. - odpowiedział i zaczął ją całować.
Dziesięć minut później siedzieli wtuleni w siebie na kanapie i rozmawiali.
- Piotr! Nie mam rzeczy na przebranie, a ja nie chcę tam wracać. Nie cierpię tego mieszkania, przywodzi mi na myśl Jamesa. - powiedziała Hana.
- Nie pozwolę Ci już wracać do tego mieszkania, boję się, że on jeszcze będzie coś od ciebie chciał. Więc, mam pomysł! Jutro oboje, razem pojedziemy po twoje rzeczy i cię spakujemy, a potem wprowadzasz się do mnie, co ty na to?
- Czy to nie za szybko? No wiesz, jesteśmy parą od dzisiaj. - śmiała się.
Już kiedyś mieszkała z nim, było cudownie, pamiętała, te jego świetne śniadanka.
- Bardzo śmieszne. To jak?
- Oczywiście. - powiedziała i pocałowała go.
- I to mi się podoba. - odpowiedział.
- Chwila. Mhmmm, te twoje tosty. Tak za nimi tęskniłam. - powiedziała.
- Tylko ja potrafię takie robić. A co jedzenie Jamesa ci nie smakowało?
- To mało powiedziane, było fuuu. - odpowiedziała.
- Dobra, chodźmy do sypialni. Trzeba wykorzystać nasz entuzjazm. - powiedział, wziął Hanę, na ręce i wniósł ją do sypialni.
- Haha, zachowujesz się, jak po ślubie, wnosząc do wspólnego domu. - śmiejąc się, mówiła.
- Ej, chwila, to nie jest taki zły pomysł.
- Co?
- Nie nic.
- Knujesz coś, za dobrze cię znam.
- Tak, ale zachowam to na razie dla siebie. - odpowiedział.
 Piotr delikatnie położył ukochaną na materacu i wtulił się w nią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz