czwartek, 11 kwietnia 2013

Opowiadanie 1. Część 7.

Piotr miał rację. Nie mieli dużo czasu na sen. Szkoda, ale, mogą się wyspać innym razem.
Już kilka minut po szóstej chłopiec zaczął się rozbudzać. Poruszył się i zaczął ruszać kołdrę. Hana i Piotr spali, ale nie dość mocno. Od razu kiedy chłopiec się poruszył i lekko kaszlnął, obudziła się. Przeciągając pomału ramiona, rozglądała się gdzie on jest. Nie było go na łóżku. Wystraszyła się, już chciała budzić Piotra, który jeszcze smacznie spał, już, już, ale zdążyłam obrócić głowę i go zobaczyła. Cały strach z niej zniknął, włączył się znów instynkt macierzyński i współczucie.
Kuba siedział w rogu koło telewizora. Skulony w malutką kuleczkę. Hana spojrzała na niego i postanowiła, że sama się wykaże, sprowadzając go do porządku, a Piotr będzie zdziwiony.
To chodź, pójdziemy do łazienki i się cali umyjemy, wzięła małego na ręce i weszła z nim do łazienki zamykając solidnie drzwi. Piotr miał dodatkową szczoteczkę, znalazła ją i umyła chłopcu ząbki. Potem zdjęła z niego to przemoczone i całe brudne ubranko i wsadziła go do wanny, pełnej wody i bąbelków. Chłopca trzeba było bardzo długo przekonywać, żeby wyszedł, bardzo mu się podobało. Bawił się, Hana chlapała go wodą i trzymała, aby się nie poślizgnął. Spędził tam całe pół godziny, potem kobieta stwierdziła, że woda zaczyna robić się za zimna i wyjęła chłopca. Postawiła go na podłodze i owinęła ciepłym ręcznikiem. Wzięła szczotkę, go na ręce i poszli do sypialni.
Położyła go na łóżku i wytarła. Zaczęła szukać  szafie Piotra, jakiś koszulek, lub czegokolwiek. W sumie nie wie, czego szukała. Ale Piotr miał przecież córkę, miała nadzieję, że Tosia ma tu kilka swoich koszulek lub czegoś. Nie myliła się, znalazła jej T-shirt, który długością odpowiadał sukience dla chłopca. To najkrótsza jaką znalazła, trudno. Piotr na prawdę musi iść na te zakupy. Wzięła ją i podeszła do chłopca. Ten od razu się uśmiechnął. Widać było, że ją polubił, nic dziwnego. Była dla niego bardzo miła i kochająca. Jak matka, właśnie, matka. I znowu zaczęła się zastanawiać, gdzie są jego rodzice.
- Zobacz co znalazłam! Ubierzemy cię w to, a potem wujek pojedzie na zakupy i ci coś kupi, dobrze? - zapytała się, rozczesując mu krótkie włoski.
- Mhm. - powiedział mały.
Ubrała go w koszulkę, dała swoją bluzę, która również odpowiadała długości sukienki.
- Hmm, tylko nie możesz chodzić w gołych nóżkach, bo będzie ci zimno. No, ale na razie trudno. Znajdę jakieś laczki, ale i tak w nich utoniesz.
- Dała małemu najmniejsze, jakie Piotr miał w domu. Jakie oni mieli w domu. Ale i tak oczywiście były dużo, za dużo. Potem Hana postanowiła pobawić się trochę z chłopcem, żeby poprawić mu humor. Bawiła się z nim, on był zachwycony. Śmiał się, przewracała go na poduszki, robiła śmieszne miny, sama uśmiała się do łez. Obudziło to Piotra, nie wiedział co się dzieje. Cicho podszedł do pokoju, z którego wydobywał się hałas. To co zobaczył od razu poprawiło mu widok. Hana była tak zajęta zabawą z małym, że nawet go nie zauważyła, Kuba również.
Piotr stał w progu drzwi od sypialni i patrzył. Widział, jak świetnie się bawią i śmieją razem. Jak Hana idealnie zajmuje się nim. Widział też, że go wykąpała i przebrała. To było zauważalne kątem oka dla każdego.
- Ciociu! Patrz! - zawołał mały.
Hana się odwróciła. - Piotr?! Kiedy wstałeś? Czemu nie powiedziałeś, że tu jesteś? - zapytała.
- Nie chciałem wam przerywać, wolałem patrzeć jak się świetnie bawicie. A tak w ogóle ciociu? Mhm, sporo przespałem. - podszedł bliżej łóżka i przywitał się.
- Tak ciocia. A co masz coś przeciwko? - kobieta zaśmiała się. - A, Kuba, teraz ty patrz! To jest wujek, chłopak cioci. - powiedziała dając buziaka ukochanemu.
Zabawa od nowa się zaczęła, tym razem w trójkę. Wydurniali się, gonili, łapali chłopca, i tak w kółłko, po kilkunastu minutach Hana powiedziała:
- Ok, chłopaki. Widzę, że świetnie sobie poradzicie beze mnie. Idę nam zrobić pyszne śniadanko. - powiedziała i pomachała Kubie.  - Aha, a po śniadaniu ja pojadę na zakupy, a ty z nim zostaniesz. Bo jak ciebie znam, to kupisz wszystko za dużo. Dobra idę robić to śniadanie, i tak jesteście pewnie głodni.
- Papa, ciociu! - powiedział mały, Piotr znowu złapał go i zaczęli się od nowa gonić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz