sobota, 6 kwietnia 2013

Opowiadanie 1. Część 1.

Hana nie spała całą noc. Gdy wreszcie poczuła, że spokojnie zasypia zadzwonił jej budzik. Nie musiała iść do pracy, mogła wziąć urlop, Tretter wyraźnie mówił, że lepiej byłoby, gdyby odpoczęła w spokoju. Ona się nie zgodziła, nie potrafiła. Wolała iść do pracy, żeby się czymś zająć, wszystko było lepsze od bezczynności, która ją wykańczała. Po za tym, był tam Piotr. Rozstała się z Jemsem, bo wiedziała, że go nie kocha, znienawidziła go. Zrujnował jej całe życie, wtedy gdy było najlepsze.
Wygramoliła się z łóżka, wstała pół godziny wcześniej niż zwykle, chciała wyglądać idealnie. Wysokie szpilki, sukienka... Zjadła szybkie śniadanie i pojechała do szpitala. 
Po trzydziestu minutach była na miejscu, nie było wolnych miejsc parkingowych, więc zaparkowała dalej, musiała przejść spory kawałek, co nie było dość wygodne w tych szpilkach. Ucieszyła się, gdy zobaczyła szpital, spojrzała na zegarek i zorientowała się, że ma jeszcze dwadzieścia minut przed rozpoczęciem dyżuru. Postanowiła usiąść na ławce, i chwilę pomyśleć, o tym wszystkim, a przede wszystkim o nim. Facecie, z którym była szczęśliwa jak nigdy. Niestety, James tak łatwo nie odpuszcza, szedł właśnie do szpitala, ale gdy zobaczył Hanę na ławce od razy do niej podszedł. Gdy go zobaczyła wystraszyła się. Bała się go, wiedziała do czego może być zdolny, chciała wstać i wejść do bezpiecznego szpitala. Złapał ją za rękę, wyraźnie pokazując, żeby nie wstawała. 
- Co ty ode mnie chcesz?! - kobieta nie mogła się nadziwić. - myślałam, że między nami wszystko wyjaśnione. Koniec, rozumiesz?
- Nie do końca. Ja nie odpuszczę ci tak łatwo kochanie, może chodź do domu i porozmawiamy na spokojnie. Nie denerwuj się. 
- Jakie kochanie?! Zostaw mnie słyszysz?! - Hana zaczęła się szarpać i krzyczeć. 
Nikogo nie było w pobliżu, nikogo kto by jej pomógł. James wykorzystał tą okazję. 
- Chodź. Idziemy do samochodu i porozmawiamy w domu! - wstał i zaczął ciągnąć Hanę za sobą. 
Opierała się, ale nie mogła nic więcej zrobić. Był bardzo silny, ale w końcu był ... miał różne osobowości. 
- Aaa! James. Zostaw mnie! Błagam cię! - krzyczała przez łzy. 
- Nie bez wyjaśnień. - mężczyzna zbliżał się już do samochodu.
W tym samym czasie w szpitalu:
Lena od kilku minut biega po całym oddziale, szuka Piotra. Znalazła go w końcu, siedział w pokoju lekarskim, czytając książkę. Zupełnie nieświadomy niczego doktor, cały odskoczył, gdy Lena wbiegła i zaczęła krzyczeć jak opętana.
- Piotr! Ratuj Hana! Szybko! James! Samochód! Aaaa, szybko! - krzyczała.
Osłupiał i spojrzał na nią - Ale o co ci chodzi? Lena, jesteś nadpobudliwa. - śmiał się, myśląc, że żartuje. 
- Biegnij, Hana jest w niebezpieczeństwie! - krzycząc wzięła go za rękę i wybiegła z nim z pokoju. 
Biegli tak, przez szpital. Pacjencie, nie wiedzieli o co chodzi, wystraszyli się, oni jednak nie zwracali na to uwagi. Biegli przed siebie, prosto, nie zważając na innych.
Wybiegli w ostatniej chwili, James już był z Haną, która krzyczała koło samochodu. Gdy Piotr zobaczył kobietę, którą kocha, na rękach mężczyzny, której on jak i ona nienawidzą, to coś w nim pękło. Widział jej zapłakaną i przerażoną twarz.
- Hanaaaaa! Zostaw ją ty draniu. - biegnąc krzyczał Piotr. 
Lena biegła z nim, w myślach już obrzucając Jamesa błotem.
James, widząc ich wystraszył się. On też nie wiedział co właściwie miał zamiar zrobić. Działał pod wpływem impulsu. Jedno jest pewne, na pewno coś było z nim nie tak. 
Spojrzał na nich i ( znów pod wpływem impulsu ) dość silnie odepchnął Hanę, wsiadł do samochodu i z piskiem opon odjechał.
Hana wylądowała na chodniku. 
Od razu podbiegł do niej Piotr. Następnie Lena. Mężczyzna od razu mocno przytulił Hanę i otarł jej łzy, widząc w jakim jest stanie. Mocno się w niego wtuliła, on nie protestował, i jeszcze mocniej zacisnął uścisk. 
To ja, dam wam kilka minut, ale niedługo wrócę. Hanę musi obejrzeć lekarz, a lepiej byłoby, gdybyście oboje dostali wolne. - powiedziała Lena, uśmiechając się w drodze powrotnej. 
- Jesteśmy sobie potrzebni, widzisz! - powiedział Piotr, wtulając się w nią. 
- Już zawsze musimy być razem. - mówiła, ciesząc się. 
- Na zawsze kochanie. - wykrzyczał.
Zaczęli się całować, na chodniku, na ziemi. Lena poszła do nich z powrotem, myśląc, że siedzą już dawno na ławce, lub w pobliskim parku., a oni cały czas tam byli, na chodniku. Lena zauważyła ich i kierowała się, w ich stronę, widziała, że się całują, i to dość namiętnie. Utwierdziła się w przekonaniu, że z Haną wszystko w porządku. Musiała im przerwać, bała się, że zaraz zaczną się kochać przy tym parkingu, nie ma co się dziwić, minęło kilka miesięcy odkąd byli parą, ale cały czas się kochali. 
- Sorry, że przerywam w tej chwili, ale sądzę, że nie ma potrzeby badać Hanny. - uśmiechnęła się.
- Super! - zawołali oboje i zaczęli się śmiać. 
- Zwolniłam was też do końca tygodnia z pracy u Trettera, macie więc pięć dni wolnego ... oboje. 
- Jesteś niezastąpiona. - zawołał Piotr entuzjastycznie.
- Super, ale nie dołączam się do was, idźcie się kochać gdzie indziej, ooo, może do kantorka, no wiecie, ja z Witkiem też .... 
- Zachowaj to dla siebie, ok? - Mówiła kobieta, śmiejąc się.
- Ale Hana, to nie jest taki zły pomysł. Szalony, jak ten dzień. Chodź. - wziął ją na ręce i pobiegł. 
- Haha, wariacie. W kantorku, cóż za fantazje. 
Lena patrzyła, jak coraz bardziej oddalają się do szpitala. Przypomniały jej się czasy, jak ona i Witek, też kochali się aż tak bardzo. Nie tak jak teraz. Uroniła łzę, dla niej liczyło się to, że przyjaciółka wreszcie jest szczęśliwa.

PS: Trochę, bardzo się namęczyłam. Więc, błagam, czytajcie. ♥
PS2: Koleżanka mi kazała założyć tego bloga. Dziękuję ci, Paulino za ten pomysł ( ta wredna, mała dziewoja kazała mi to napisać ).
Patrycja. 

3 komentarze:

  1. Fajne, ale znam równie ciekawego bloga, nawet bardziej wciąga od tego ... zapraszam !

    http://mandv-history.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie super, wiem że i tak oni będą razem:) Sama prowadzę bloga ale twój jest jeszcze lepszy!!!

    OdpowiedzUsuń