sobota, 20 kwietnia 2013

Opowiadanie 1. Część 12.

Piotr odpalił silnik i ruszył prosto do domu Hany, chciał jak najszybciej wrócić do domu. Do swojej ukochanej i chłopca, który z nimi tymczasowo był. Chciał spędzić miło ten dzień, ponieważ to był ostatni dzień, w którym Kuba był razem z nimi, wspólnie.
Mężczyzna nie miał problemów z dojazdem do domu Hany. Była wczesna godzina, nie było o tej porze korków. Cieszył się, że to szybko mu pójdzie.
Kilkanaście minut później, wychodził już z samochodu. Szedł pod drzwi. Tak, te drzwi. Za nimi wydarzyło się tyle złych, jak i dobrych rzeczy. O tak, zupełnie tak, jak wtedy, kiedy Hanie zdemolowali dom, to było przykre i bardzo cierpiała, ale właśnie dzięki temu zadzwoniła do Piotra, dzięki temu przykremu incydentowi oni zbliżyli się do siebie. Nawet bardzo.
- Nie czas na wspomnienia. - powiedział cicho do siebie Piotr. - Teraz trzeba zabrać wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, a po resztę przyjedziemy już wspólnie. - kontynuował.
Już chciał przekręcać zamek  drzwiach, ale się powstrzymał.
Wyjął cicho klucz i dostawił ucho do drzwi. Zaczął nasłuchiwać.
Ktoś tam był, wyraźnie słychać było dość głośno włączony telewizor. Po paru minutach Piotr przestał nasłuchiwać i zaczął się zastanawiać.
- Kto tam jest? Kto jest w środku?! - zaczął się pytać sam siebie.
Wyszedł na chwilę z bloku, aby nieproszony gość go nie usłyszał. Następnie wyjął z kieszeni telefon i zadzwonił do swojej kobiety.
- Hana? - zapytał, dość mocno zdenerwowany.
- Co się stało?! - kobieta także podniosła głos, wiedziała, że coś jest nie tak. Znała Piotra już dość długo, żeby się tego domyśleć.
- Co się stało? Jeszcze się pytasz? - Piotr mówił coraz głośniej.
- Piotr! Nie krzycz tak, nawet dziecko cię słyszy! Powiesz wreszcie o co chodzi, czy co? - zapytała.
- Tak, powiem. W twoim mieszkaniu ktoś jest! Wynajęłaś je komuś?! Czemu mi nic o tym nie powiedziałaś?
- Co?! Nikomu nie wynajęłam mieszkania! O czym ty mówisz? - kobieta zaczęła się denerwować.
- Nie?! - Piotr już sam nie wiedział, o co chodzi.
- Piotr, nie denerwuj mnie! Przecież mówię Ci, że nie! Ktoś tam jest?! W moim mieszkaniu? Boże ... za chwilę do ciebie przyjadę! - krzyczała.
- Tak? Hana, to nierozsądne! A z kim zostawisz Kubę?
- Hmmm, umówiłam się z Leną na kawę, za chwilę powinna u mnie być. Zostawię z nią Kubę i jadę.
- Ok, tylko uważaj na siebie. - powiedział zmartwiony Piotr.
- Ja? Raczej ty. Nie ruszaj się dopóki nie przyjadę, nie wiadomo kto jest w środku. - powiedziała.
- Ok. Będę czekał pod blokiem.
- W porządku. Kończę Piotr. Lena już puka do drzwi.
- Ok, czekam. - powiedział mężczyzna i się rozłączył.
Hana wszystko wytłumaczyła Lenie. Ta bez namysłu się zgodziła i zaopiekowała chłopcu. Kobieta szybko pobiegła do samochodu.
Droga, nie trwała, tak jak u Piotra kilkanaście minut. Tym razem były korki. Kobieta po chwili namysłu zmieniła drogę. Na miejscu była po półgodzinie.
Na szczęście były wolne miejsca parkingowe, szybko zaparkowała i wysiadła z samochodu. Szukała wzrokiem Piotra. Znalazła go, stał przy klatce. Od razu podbiegła w jego stronę.
- Co tak długo? - zapytał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz