Byli już przed drzwiami. Hana cały czas trzymała na rękach małego i bezbronnego Kusia. W drodze do domu zasnął na jej rękach. Czuła się jak matka, prawdziwa matka. Nagle zapragnęła wziąć ślub i mieć gromadkę dzieci. Takie dziecinne marzenie. Nawet nie zdawała sobie sprawy, jak blisko był Piotr, aby spełnić jedno z jej marzeń.
Piotr szukał kluczy w kieszeni. Zamiast tego, niechcąco wyjął z kieszeni pierścionek zaręczynowy, który chciał wcześniej dać swojej ukochanej. Zdenerwował się, nie chciał, żeby kobieta go zobaczyła. To już nie byłaby niespodzianka. A tego właśnie nie chciał. Chciał zaskoczyć swoją kobietę. Pokazać, że w związku kieruje się uczuciami. Wiedział, że Hana jest kobietą jego życia. Chciał być z nią na zawsze. Nie miał żadnych wątpliwości. Niestety, ktoś im przerwał, ale to nieważne. Może to zrobić później. Ważniejsze jest zdrowie tego małego chłopca. Jutro będą musieli zrobić coś z tą sprawą. Oboje to wiedzieli, ale na razie nie chcieli do tego wracać. Potem. Potem, kiedy mały już spokojnie zaśnie. Po za tym, mógł oglądać Hanę w roli matki. Podobał mu się ten widok, kręciło go to. I nagle, poczuł, że znowu chce zostać ojcem. Rodzicem, ale tym razem chciał, żeby to Hana była jego matką.
Wreszcie drzwi zostały otarte. Hana nie zdejmując kurtki, podeszła delikatnie do kanapy i przytuliła chłopca. Bardzo źle się czuła, patrząc jak wygląda. Cały brudny ...
Hana chciała go wykąpać, zrobić posiłek, tak jak obiecała, ale widziała, że mały był już w głębokim śnie. Nie chciała go budzić, było mu ciepło. Nareszcie, czuł, że jest bezpieczny. Przytulił się, do poduszki i głęboko odpłynął.
- Hana. Wykąpiemy go, jak się obudzi kochanie. - powiedział i pocałował kobietę.
- Dobrze, masz rację. Nie ma potrzeby go budzić. Niech się wyśpi. Ważne, że jest mu chyba dobrze, - powiedziała kobieta, łagodnie głaszcząc małego po głowie.
- Ok. Wnioskuję, że nie pójdziesz dzisiaj spać do sypialni. - powiedział.
- Dobrze mnie znasz. Oczywiście, że z nim zostanę. Możesz iść do sypialni, przynajmniej ty się wyśpisz powiedziała.
- Jeżeli, ty mnie dobrze znasz, to wiesz, że zostanę z tobą. Na pewno zostanę z tobą.
- Dziękuję. - powiedziała Hana i pocałowała namiętnie ukochanego.
Nie spali całą noc. Czuwali przy małym, bali się o niego. Nie wiedzieli, nic o nim. Kim on jest, co się z nim stało, a najważniejszym pytaniem, które cały czas siedziało im w głowię, było: gdzie są jego rodzice? Tego oboje nie potrafili zrozumieć. Zastanawiali się, rozmawiali i myśleli, co dalej zrobić w tej sprawie. Jedyne, co im przyszło do głowy, to udać się następnego dnia na policję. Ale Hana nie była pewna, czy to jest dobre rozwiązanie, nie chciała, żeby mały trafił do domu dziecka.
- Hana! To jest jedyne rozwiązanie, nie mamy innego. Trzeba iść na policję. - powiedział mężczyzna.
- Ale Piotr, weź sobie wyobraź. On trafi do domu dziecka, ja nie chcę, żeby on tam był. - powiedziała.
- To co? Masz inny pomysł? Słucham.
- Tak ... Może zostanie u nas na parę dni, a potem coś wymyślimy i zobaczymy, co dalej zrobimy z tą sprawą. - powiedziała błagalnie.
- Ale Hana! Wszyscy oskarżą nas o porwanie.
- Oj, daj spokój. Mam innych gdzieś, teraz liczy się tylko ten mały chłopiec. To jak, zgadzasz się?
- Chyba nie mam wyjścia, kocham cię. Zrobię dla ciebie wszystko.
- Dziękuję, nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocha. A tymczasem jutro, czyli dzisiaj czekają nas małe zakupy. Znaczy ciebie, a nie mnie. - powiedziała, wytykając język.
- Jak to? - zapytał.
- No tak. Przecież, trzeba kupić butelkę i różne inne akcesoria potrzebne małemu, nie wyjdzie bez tego z domu, a ja go przecież nie zostawię. Więc, zrobię ci listę i będzie po sprawie.
- Ok. - powiedział, z wymuszonym uśmiechem. - Dobra, a teraz jest już piąta i spróbujmy się przespać jeszcze z kilkanaście minut, bo zakładam, że on niedługo wstanie. - powiedział i wskazał palcem Kubę.
- Dobrze kochanie. - powiedziała i przykryła się kocem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz