środa, 17 kwietnia 2013

Opowiadanie 1. Część 11.

Mocno się przytulali. Kobieta nie wypuszczała z objęć chłopca, aż do momentu, kiedy się uspokoił. Chciała, aby w jej ramionach czuł się bezpiecznie.
Po pewnym czasie Hana zauważyła, że chłopiec już nie płacze. Postanowiła, więc poprawić mu humor.
- I co? Już ci lepiej? - zapytała ciepło.
- Mhm, chyba tak. - powiedział ciągle smutny chłopiec.
- Kuba, uśmiechnij się! Pamiętasz? Teraz, jak już wszyscy zjedliśmy, to czekają na nas te niespodzianki! - powiedział wesoło mężczyzna, puszczając do chłopca oko.
- O tak! Prezenty! - Kuba od razu się rozchmurzył.
- O, widzę, że poprawił ci się humor. Mój plan zadziałał. Po za tym, ja też jestem ciekawy, jaki jest ten prezent dla mnie.
- Ok, ok. - uśmiechnęła się kobieta i pocałowała mężczyznę w polik. - Ale najpierw ... - dodała. -
- Najpierw? - zapytał Piotr.
- Najpierw to Kuba dostanie zabawki. - powiedziała kobieta.
- Dlaczego on pierwszy? Ja jestem mniejszy. - powiedział mężczyzna, śmiesznym, dziecinnym głosikiem.
Hana i Kuba zaśmiali się. Piotr potrafił poprawić humor, wszystkim w swoim otoczeniu. Był w tym dobry.
- Oj, nie płacz, bo .... bo w ogóle nie dostaniesz. - powiedziała kobieta śmiejąc się.
- Ok, ok. Już dobrze.
- Dobra, więc ... Kuba dostanie prezenty, potem pójdzie do pokoju i się nimi pobawi, a ja go wreszcie przebiorę. W tym czasie ty, kochanie. - wskazała palcem na Piotra. - Pojedziesz po moje rzeczy do mieszkania. Dam ci kluczę, wiesz gdzie wszystko leży, nie będziesz miał z tym problemu.
- Ale ... - powiedział mężczyzna.
- Nie ma ale. Teraz ja tu rządzę. - zaśmiała się kobieta. - Ok, więc jak to wszystko ogarniemy, to potem pójdziemy pogadać do salonu i dostaniesz ten swój prezent. Co ty na to? - zapytała.
- A mam inne wyjście?
- Hmmm. Raczej nie. - powiedziała Hana.
- Ok, w takim razie .... niech tak będzie.
- Ale ty mnie kochasz wariacie. - stwierdziła młoda kobieta.
- Oczywiście, że tak.
- Ja chcę prezenty.
- Haha, chyba zapomnieliśmy, że jest z nami dziecko. - powiedział Piotr.
- No, masz rację. Więc, proszę! - powiedziała Hana, i odsłoniła wraz z Piotrem fotel. Było na nim pełno zabawek, książeczek, ubranek i różnych przyborów.
- To dla mnie?! Dla mnie?! Naprawdę?! - zaczął piszczeć chłopiec ze szczęścia.
- Tak, naprawdę. - zaśmiał się Piotr.
- Ok. To teraz trzeba cię wreszcie przebrać mały. Które chcesz dzisiaj włożyć? - zapytała kobieta.
- To. - powiedział Kuba i wskazał palcem, na śliczną niebieską koszulkę z misiem z przodu.
- Dobrze, to chodź. - wzięła chłopca na ręce. Już wyszła z nim z pokoju, ale się cofnęła. - Piotr?! Co ty mi się tak przyglądasz, co? - zapytała z dzieckiem na rękach.
- Będziesz wspaniałą matką, wiesz? - powiedział mężczyzna.
- A ty, wspaniałym ojcem. Ale będzie z nas rodzinka.
- Oj, żebyś wiedziała. - powiedział.
- Tak, wiem. A teraz koniec dyskusji, leć po te moje ciuchy, bo nie mam w czym chodzić.
- To chodź naga, co za problem? Mi to pasuje. - powiedział i się zaśmiał.
- Piotr! Nie przy dziecku, wieczorem. - powiedziała i wyszła z salonu.
- Ok. Będę za tym czekał! - krzyknął mężczyzna, wychodząc z domu.
Wyszedł z bloku, wsiadł do samochodu i ruszył prosto do mieszkania Hany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz