- Czy Hana jest w niebezpieczeństwie? - zapytała po chwili namysłu kobieta.
- Nie wiem, Lena. Naprawdę nie wiem. Trzeba ją jak najszybciej znaleźć! To jest pewne. - powiedział mężczyzna.
- W to nie wątpię. Dzwoniłeś już na policję? - zapytała, chwilę się zastanawiając.
- Nie, jeszcze nie. A może lepiej, jak sam ... - nie dokończył, ponieważ Lena mu przerwała.
- Nic nie sam, mój drogi! Jedź na policję i wszystko im wyjaśnij! A ja tutaj zostanę z Kubą. Ok? - zapytała, próbując go pocieszyć.
- Ok, Lena. Dziękuję ci za wszystko. Nie wiem, co bym bez ciebie teraz zrobił.
- Nie masz za co. - powiedziała kobieta, uśmiechając się w jego stronę, gdy ten wychodził.
- Oj, mam. - powiedział Piotr, zamykając delikatnie za sobą drzwi, aby nie obudzić małego.
Jego samochód zaparkowany był, pod samym domem. Wsiadł w niego i szybko pojechał na komisariat. Oczywiście po drodze ciągle się oglądał, cały czas miał nadzieje, że nagle ją ujrzy i wszystko wróci do normy. Niestety, tak się jednak nie stało.
* * *
Hana była wykończona, tymi krzykami i szamotaniem się. Usnęła. Kilka minut później, jednak wybudził ją James, który otworzył drzwi samochodu z jej strony i zaczął szturchać ją za barek.
- Wstawaj! Jesteśmy już na miejscu! - powiedział, nazbyt głośno, od razu wyrywając kobietę ze snu.
Wyszła z samochodu.
Byli w środku jakiegoś lasu, nic więcej prócz tysiąca drzew, wokoło nich i jednej małej chatki.
- Co to za dzicz? Po co mnie tu przywiozłeś? - zapytała, wystraszona i przybita kobieta.
- Bo tutaj, wreszcie będziemy razem i będziemy szczęśliwi. Nikt nam nie przeszkodzi, uwierz, już ja tego dopilnuję. - powiedział znów spokojnie i cicho mężczyzna.
- Nie James! Ja chcę do Piotra, ja go kocham nie ciebie! - wykrzyczała kobieta.
- Jeszcze zmienisz zdanie. Zapomnisz o nim prędzej niż myślisz. - powiedział złowrogo mężczyzna i posłał szyderczy uśmiech w stronę kierowcy samochodu.
Następnie kierowca odjechał samochodem, zostawiając tym samym Hanę z Jamesem, samych w środku jakiegoś lasu. Ona jednak cały czas miała nadzieję, że Piotr ją znajdzie i to szybko. Że zaraz wyłoni się z rogu i krzyknie do niej.
- Dobra, zapraszam do nowego mieszkania. - powiedział i wskazał jej zapraszającym gestem domek.
- Co ty pieprzysz do cholery?! Możesz mi to wreszcie wyjaśnić?! - kobieta nie wytrzymała i wyrzuciła z siebie szybko te słowa.
- Uspokój się. Teraz będziemy tu mieszkać. Fajnie co? Taka atmosfera, cisza, widok. To wszystko dla ciebie.
- Ja nie chcę z tobą żyć! Kiedy ty to wreszcie zrozumiesz? - powiedziała Hana płacząc.
- Ja chcę do mojego domu! Do Piotra, do Kubusia. - mówiła coraz spokojniej. - Błagam, James. Ja wiem, że w głębi nie chcesz wyrządzać mi tej krzywdy. Pomyśl o innych, pomyśl o nich, a jeżeli ci tak na mnie zależy, to pomyśl też o mnie. Tam jest moje miejsce, z nimi, nie tutaj. Dobrze o tym wiesz. - powiedziała, błagalnie kobieta.
- Hana ... ale ja ...
- James ... błagam.
- Muszę to wszystko przemyśleć. Idę pochodzić po lesie, w pobliżu, ty lepiej idź do domu.
- Dobrze, tylko proszę cię. Zrób to dla mnie.
Następnie kierowca odjechał samochodem, zostawiając tym samym Hanę z Jamesem, samych w środku jakiegoś lasu. Ona jednak cały czas miała nadzieję, że Piotr ją znajdzie i to szybko. Że zaraz wyłoni się z rogu i krzyknie do niej.
- Dobra, zapraszam do nowego mieszkania. - powiedział i wskazał jej zapraszającym gestem domek.
- Co ty pieprzysz do cholery?! Możesz mi to wreszcie wyjaśnić?! - kobieta nie wytrzymała i wyrzuciła z siebie szybko te słowa.
- Uspokój się. Teraz będziemy tu mieszkać. Fajnie co? Taka atmosfera, cisza, widok. To wszystko dla ciebie.
- Ja nie chcę z tobą żyć! Kiedy ty to wreszcie zrozumiesz? - powiedziała Hana płacząc.
- Ja chcę do mojego domu! Do Piotra, do Kubusia. - mówiła coraz spokojniej. - Błagam, James. Ja wiem, że w głębi nie chcesz wyrządzać mi tej krzywdy. Pomyśl o innych, pomyśl o nich, a jeżeli ci tak na mnie zależy, to pomyśl też o mnie. Tam jest moje miejsce, z nimi, nie tutaj. Dobrze o tym wiesz. - powiedziała, błagalnie kobieta.
- Hana ... ale ja ...
- James ... błagam.
- Muszę to wszystko przemyśleć. Idę pochodzić po lesie, w pobliżu, ty lepiej idź do domu.
- Dobrze, tylko proszę cię. Zrób to dla mnie.
* * *
Piotr wyszedł już z komendy. Policjanci kazali mu jechać do domu i odpocząć, ale on postanowił ich nie posłuchać od razu po wyjściu z komendy pojechał na dalsze poszukiwania kobiety.
kiedy next ? prosze szybko najlepiej dzisiaj bo to opowiadane jest takie wciągające
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba.
UsuńKolejna część będzie raczej pisana dzisiaj w nocy. xD
Więc sądzę, że jutro będzie, lub najpóźniej w poniedziałek.
daalej ! :D
OdpowiedzUsuńMhm, oczywiście. ;D
Usuń