piątek, 26 kwietnia 2013

Opowiadanie 1. Część 16.

Piotr cały czas krążył samochodem. Jeździł, wysiadał, szukał, krzyczał. Nic. Nigdzie nikogo nie było. Ale on nie poddawał się, cały czas szukał Hany, kobiety swojego życia. Z tego koła myśli wyrwał go telefon, myślał, że to Hana. Nie patrząc na nazwę kontaktu, od razu odebrał.
- Hana?! Co jest?! - wykrzyczał do słuchawki.
- Co?! To ja, Lena. Dzwonię do ciebie, bo Hana nie odbiera. - powiedziała kobieta. - Co się stało?
- Bo, bo ... opowiem ci, jak przyjadę do domu. - powiedział załamany mężczyzna. - Z Kubą wszystko dobrze?
- Tak, ale to też musisz mi wyjaśnić. Wasze życie, w ogóle jest strasznie dzikie, nie zdziwiłabym się, jakby nagle kogoś porwali lub coś. U was przecież wszystko możliwe. - zażartowała, nieświadomie kobieta.
Piotra bardzo to zabolało. Dlatego, że Lena miała rację. Tak właśnie się stało.
W telefonie zapadła cisza. Po chwili milczenia kobieta odezwała się.
- Piotr? Jesteś tam? - zapytała zaniepokojona. - Co jest?
- Powiem w domu, będę niedługo. Pa. - powiedział, rozłączając się.
Otarł łzę, która nagle spłynęła mu z polika.
Najgorsza była ta panika, on się strasznie o nią bał. Była z Jamesem, on już raz próbował ją porwać, na szczęście wtedy Piotr mu przeszkodził. Tym razem, choć był tak blisko, nie dał rady. On był szpiegiem. Nadal jest. Nie wiadomo co mu chodziło, chodzi po głowie. Ale z drugiej strony kocha Hanę. Piotr po dłuższym namyślaniu się stwierdził, że nie zrobi jej krzywdy. Przecież porwał ją, po to, aby być razem z nią. Więc na pewno będzie robił wszystko, aby Hana czuła się z nim jak najlepiej.
Ale to jest nieistotne. Kiedy Piotr znajdzie Hanę. Potem dorwie jego. Zabije go, własnymi rękami. Za to, ile krzywdy, cierpienia i nieszczęścia wyrządził im. Nie mógłby, tak po prostu zniknąć? Gdyby go nie było, oni ominęliby tyle problemów. Spędziliby wspólnie tyle czasu więcej.
Ale nie czas na rozmyślania. Piotr wsiadł w samochód i pojechał prosto do domu.
* * *
W tym samym czasie Hana jechała samochodem, razem z Jamesem i kierowcą. 
- Wypuść mnie! Ja chcę do Piotra! Zostaw mnie! - ciągle krzyczała i szamotała się. 
- Kochanie, nie krzycz tak. Chyba nie chcesz teraz stracić głosu. - powiedział spokojnie i wolno James, a kierowca który prowadził w tej chwili auto, zaśmiał się. 
- Jakie kochanie?! Ty nie żyjesz! Umarłeś! Mój mąż umarł! I to parę lat temu! Ty jesteś kimś innym! Obcym! Nie znam cię! Nienawidzę cię! Zostaw mnie! - wykrzyczała kobieta. Wiedziała, jak mu dopiec. 
- Widocznie żyję, bo siedzę obok ciebie. - powiedział bez emocji James.
Hana zaczęła z całej siły, walić pięściami w szybę. Po chwili znów odezwał się mężczyzna.
- Nie rób tak, bo będziesz miała całe poharatane ręce. - po kilku minutach, widział, że jego wypowiedź, nie nie dała. Więc dopowiedział. - Dobrze, rób jak chcesz.
- Gdzie ty mnie zawozisz?! - zapytała, całkiem zdesperowana już kobieta.
- Dowiesz się w swoim czasie. W swoim czasie. - powiedział nadal spokojnie ( co bardzo drażniło Hanę ) i flegmatycznie James.
* * *
Piotr był już pod blokiem. Zaparkował samochód i szybko pobiegł do domu. 
Wszedł do domu. Lena była zdenerwowana, nie wiedziała co się dzieje. Od razu było to po niej widać. Chodziła po całym domu. 
- Mały zasnął, jakiś czas temu. - powiedziała szybko.
- To dobrze. - powiedział załamany mężczyzna. - Przynajmniej on się nie denerwuje. 
- Tak, śpi, dlatego ty masz czas, aby mi wszystko dokładnie wyjaśnić. Potem razem coś wymyślimy. 
- To długa historia. - powiedział zestresowany mężczyzna.
- Piotr! Skup się, to jest najważniejsze! Inaczej nie będę mogła ci pomóc. - powiedziała Lena.
- Zgoda, zaczęło się od tego, że ... - zaczął mężczyzna.
Po ponad godzinie, cała historia była już streszczona. Powiedział wszystko, co pamiętał. Nawet z najdrobniejszymi szczegółami, wiedział, że to wszystko może pomóc. 
Lena była wstrząśnięta tym wszystkim. Natłok informacji spowodował serię pytań.

2 komentarze: