niedziela, 5 maja 2013

Opowiadanie 1. Część 26.

Hana i Piotr weszli na tyły ogrodu. Było tam bardzo ładnie. Pełno zieleni, wszędzie kwiaty i drzewa. Oczywiście było też wolne miejsce, aby Felek mógł biegać. Znalazło się nawet, kawałek wolnej przestrzeni na ławkę do huśtania. Jedno było pewne, Lena z pewnością nie zapuściła tego miejsca. Dbała o niej, jak o dziecko. To była jej duma, ten ogród. I było to widać, już na pierwszy rzut oka.
- Piotr, zobacz, jak tu jest pięknie! - powiedziała wesoło Hana, obejmując ukochanego.
- Tak, cudownie. Kiedyś też będziemy mieć taki dom. - powiedział Piotr, kierując ją w stronę huśtawki.
- Tak sądzisz? - zapytała ciekawie Hana.
- Nie, kochanie. Nie sądzę. Ja jestem tego pewien. - powiedział mężczyzna i pocałował swoją dziewczynę w polik. - A teraz chodź na huśtawkę, chwilę odpoczniemy.
- Zgoda. - odpowiedziała kobieta i razem z Piotrem ruszyła w tamtym kierunku.
Usiedli na ławce. Była dwuosobowa, idealna dla nich.
Mocno wtulili się w siebie i zaczęli się lekko kołysać. Wiatr ich także popychał.
Te warunki ... to wszystko ... idealne do oświadczyn. - pomyślał Piotr.
Mężczyzna chciał już to zrobić. Klęknąć przed ukochaną i zapytaj jej się, czy spędzi z nim resztę swojego życia.
Zaczął jednak szperać w kieszeni. Nie mógł znaleźć małego, czerwonego pudełeczka, z pierścionkiem w środku. Przeszukał całą kieszeń.
Hana zobaczyła, że się ciągle kręci i po chwili zapytała.
- Czego tak szukasz?
- N ... niczego. - odpowiedział szybko Piotr. - Ty się skup na ciszy i delektuj się tą chwilą, bo za chwilę wszystko wróci do normy i znów będziesz zabieganą panią ginekolog.
- Ok, masz rację. - powiedziała kobieta, zamknęła oczy i głęboko oddychała.
- Cholera, akurat dzisiaj musiałem zostawić go w domu?! - pomyślał Piotr. - Kurva, a to by była, taka idealna chwila.
* * *
W tym samym czasie, w domu Latoszków, wszyscy zjedli już posiłek. Lena była dobrą kucharką, każdy był zadowolony jedzeniem. 
Lena zdążyła umyć naczynia i posprzątać stół po całym posiłku, a Witek w tym czasie bawił się z chłopcami klockami. Gdy Lena skończyła wszystko sprzątać zawołała do męża.
- Witek, skończyłam sprzątać. - powiedziała do męża, idąc już do sypialni. - A może weźmiemy chłopców i dołączymy do Hany i Piotra?
- Tak! - krzyknął radośnie mały Kuba.
- Tak! - zawtórował za nim Felek.
- No ok, to chodźmy. - powiedział Witek, wstając, i wszyscy ruszyli do ogrodu.
Chwilę później wszyscy byli już na dworze.
- Ok, więc szukajcie ich. Gdzie oni mogą być? - zapytała Lena chłopców.
Kuba i Felek zaczęli szaleć. Wzajemnie się nakręcali. Osobno byli dość cichymi i spokojnymi chłopcami, lecz razem stawali się zupełnie inni. Wszędzie było ich pełno, nie można było za nimi nadążyć. 
Chłopcy złapali się za ręce i pobiegli za dom. 
Lena i Witek również, trzymając się za ręce, poszli za nimi.
Hana i Piotr spokojnie bujali się na ławce, gdy nagle zza zakrętu wyskoczyła dwójka szalonych rozrabiaków, a za nimi Witek, próbujący ich, bezskutecznie zatrzymać.
Para od razu spojrzała  tamtym kierunku. Dzieci biegły prosto do nich.
- Na huśtawkę! - krzyczały. - Na huśtawkę!
Oboje rozłożyli ręce. 
Piotr złapał Felka, Hana natomiast Kubę. 
Wzięli ich na kolana.
- Mamy was. - powiedział Piotr i zaczął gilać małego po brzuchu. 
- Już nam nie uciekniecie. - dodała Hana, czyniąc to samo.
Chwilę potem przy nich zjawił się zadyszany Witek, następnie spokojnie przyszła Lena.

4 komentarze: