Siedzieli oparci o siebie, a Hana nagle chwyciła się za brzuch. Oczywiście, nie uszło to uwadze Piotra. Młody mężczyzna od razu zareagował.
Hana stłumiła krzyk bólu, który właśnie w tamtej chwili chciała z siebie wydać. Nie chciała, aby Piotr się o nią martwił.
- Co się stało?! - zapytał niespokojnie mężczyzna i opiekuńczym gestem dotknął miejsce, w którym poczuła skurcz.
- Nie nic ... - odpowiedziała mu przekonująco, ale wyraz jej twarzy sugerował zupełnie coś innego. Nie mogła tego ukryć. Nie dała rady.
- Przecież widzę. - stwierdził, nadal nie zmieniając tonu.
- Spokojnie, już mi przechodzi. - próbowała przekonać go Goldberg.
- Tak, jasne. Od razu, jak stąd wyjdziemy, to jedziemy do szpitala na dokładne badania. - mówił już teraz stanowczo Piotr. Nie chciał słyszeć najmniejszego sprzeciwu. Nawet nie dopuszczał do siebie takiej myśli. Jadą i koniec.
- Piotr, nie przesadzaj. - odpowiedziała mu, kładąc swoją dłoń na jego ramieniu.
- Hana ... ja widzę, że coś jest nie tak! To nie jest normalne, nie na takim etapie ciąży!
- Tak wiem ... może masz rację. - powiedziała, a po chwili wahania dodała. - Dobra, pojedziemy. Ale teraz już mnie nie denerwuj, już i tak wystarczająco się zestresowałam, a teraz jeszcze utknęliśmy w tej cholernej windzie. - powiedziała załamana.
- Dobrze, przepraszam. - mówił, obejmując ją delikatnie.
- Piotr ... - odezwała się po pięciominutowej ciszy. - Ja nie chcę już tu siedzieć, poza tym chyba muszę iść już pomału do łazienki. - dokończyła zdanie patrząc prosto na niego.
- A właśnie. Już dzwonię. - mówiąc to, wyjął telefon z kieszeni i w spisie kontaktów zaczął szukać wybranej osoby.
- A do kogo ty tak właściwie dzwonisz? - zapytała ciekawska Hana, spoglądając mu przez ramię.
- A do mojego kumpla z dawnych czasów, chodziliśmy razem do szkoły, a teraz wiem, że specjalizuje się w windach. - powiedział żartobliwie, żeby rozładować napięcie.
- Haha, co? - zapytała rozbawiona Hana.
- No wiesz ... tak właściwie to wszystko, budowa, obsługa, usterki. Na pewno nam pomoże się stąd wydostać. - odpowiedział.
- To dobrze. - powiedziała rozpromieniona.
- No chyba, że nie chcesz ...
- Uwierz mi, ale chcę.
Wtedy rozmowę pary przerwał głos, który odezwał się w telefonie.
Piotr rozmawiał z nim jakieś pięć minut, podał mu dokładnie adres i wszystkie inne potrzebne rzeczy, po czym rozłączył się.
- I co? - zapytała Hana, która coś tam słyszała z rozmowy, ale nie do końca. Chciała się upewnić, czy informacje są prawdziwe.
- Za chwilę tu będzie z ekipą. A za jakieś trzydzieści minut pewnie będziemy już w domu. - powiedział.
- Aha, to dobrze.
- A ty wytrzymasz? - pytał, patrząc na nią.
- Z czym niby? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Z "siku mi się chcę". - powiedział śmiesznie, aby rozbawić ukochaną.
- Ej, ja wcale tak nie mówię. - mówiąc to, dała mu porządnego kuksańca w bok. - I poza tym zapomniałam już o tym, ale dzięki, że mi przypomniałeś.
Siedzieli i rozmawiali jeszcze chwilę. Potem zjawiła się ekipa i pomogła wydostać się im z windy.
Piotr miał rację. Po pół godzinie znaleźli się już bezpiecznie w domu.
- Na jakiś czas mam serdecznie dość wind.
- Ja też! - od razu dopowiedział mężczyzna.
Były to ich pierwsze słowa, które wypowiedzieli od razu. po wejściu do mieszkania.
mega masz talent !!!
OdpowiedzUsuńDziękuję ci! ; *
Usuńkiedy next ?
OdpowiedzUsuńPewnie jutro. < 3
Usuńto jest świetne
OdpowiedzUsuńDziękuję. ; )
UsuńSuper
OdpowiedzUsuńCieszę się. ; *
Usuńboskie !!!
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że ci się podoba. ♥
Usuńuwielbiam Twoje opowiadania !!! są wspaniałe ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. To co? Jestem wysoko na liście twoich blogów o HaPi? ; )
Usuńna pierwszym miejscu !!!! ;)
UsuńSerio?! Dziękuję. ; *
UsuńA ile ich jest, jeśli mogę wiedzieć? ; )
czekam szybko na next !!!
OdpowiedzUsuńPewnie jutro będzie, ale weekend, więc nic nie obiecuję. < 3
UsuńMatko nie wytrzymam do nexta !!! Cudo :DDD
OdpowiedzUsuńAż tak? Dzięki. o.O
Usuńsuper ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję. ; D
UsuńTAKIE KRÓTKIE???!!!DAJCIE DŁUŻSZE!!!:)BŁAGAM:)
OdpowiedzUsuńJa zawsze takie piszę ... a zazwyczaj nawet krótsze. ; )
UsuńI jak już to daj, bo piszę to ja sama - Patrycja. ; *