niedziela, 26 maja 2013

Opowiadanie 1. Część 46.

Piotr zaczął czytać. Lektura była bardzo wciągająca. Dużo zwrotów akcji i ciekawych dialogów. Nie miał jednak do tego teraz głowy. Miał ważniejsze rzeczy do roboty, niż zagłębianie się teraz w książkę.
Po paru minutach odłożył książkę do szafki i ponownie wrócił do łóżka.
Było późno.
Postanowił iść spać. Przecież wracają do normalnego trybu dnia.
Ostatni dzień ich urlopu właśnie dobiegł końca. Nie był szczęśliwy, ale na pewno pozostanie Hanie, jak i Piotrowi na długo w pamięci. Takich rzeczy się nie zapomina ...
Gawryło nie miał problemów ze snem. Już kilka chwil później popadł w głęboki sen.
* * *
Budzik zaczął dzwonić o siódmej. Ich dyżur zaczynał się godzinę później. Dobrze, że chociaż pracują dzisiaj w tych samych godzinach.
Usłyszawszy dźwięk dzwonka, którego się już tak dawno nie słyszało, Hana zerwała się na równe nogi. 
Piotr też od razu się obudził, zresztą przy takim hałasie nawet najsilniejszy sen zapewne zostałby przerwany.
- Co ty tu robisz?! Co ja tu robię?! - zapytała, nieco roztargniona. 
- Zasnęłaś oparta o drzwi, przeniosłem cię tu i sam też poszedłem spać. - odpowiedział jej. 
- Aha, no ok. - powiedziała tylko. 
Piotr się cieszył. Widział, że Hana już się na niego nie gniewa. Ma dobry humor. Więc wszystko już powinno być ok. 
Nie mylił się. 
- Piotr ... - zaczęła. -
- Tak? - zapytał szeroko się uśmiechając. 
- Przestań się tak cieszyć. - powiedziała i żartobliwie lekko szturchnęła go w nogę. 
- Więc, hm? - zapytał, wymuszając udawaną powagę w głosie. 
- Chciałam cię przeprosić. Chyba wczoraj trochę za ostro zareagowała, ale te wszystkie wspomnienia ... - nie dokończyła, ponieważ przerwał jej.
- Hana. Przestań, to ja powinienem cię przeprosić. Nie wiem czemu tak powiedziałem, wiem, że cię to zabolało. - powiedział smutny. 
- Powiedziałeś to co myślałeś. 
- Nie, to nieprawda. Po prostu bardzo się martwię. 
Rozmawiali jeszcze chwilę. Pogodzili się. Wszystko było już ok, ale atmosfera i tak była trochę napięta ... zresztą, jak to zawsze po kłótni. 
Nie wiedzieli nawet kiedy, a minęło im dwadzieścia minut. 
- Boże Piotr ... jest już dwadzieścia po. - powiedziała szybko Hana.
- Masz rację. - powiedział jej szybko, patrząc na zegarek. 
- To co, zdążymy? - zapytała, śmiejąc się. 
- My? Oczywiście, że tak. - powiedział uśmiechając się. - Dobra, to ja robię szybko jakieś śniadanie, a ty leć do łazienki, bo ci to dużej zajmie. - dokończył i poszedł już do kuchni. 
- Ok, to lecę. - powiedziała kobieta i zniknęła za drzwiami łazienki. 
Zdążyli zjeść i się ubrać. Zostało im dziesięć minut do początku dyżuru i wybiegli szybko z domu. 
Było pięć minut po czasie, kiedy wbiegli do szpitala. 
- Hana, zatrzymaj się. Jesteś w ciąży. - powiedział, spowalniając ją. 
- Damy radę. 
Weszli do pokoju przed obchodem. Wszyscy już byli. Każdy obrócił wzrok w ich stronę, kiedy tylko weszli do pomieszczenia. 
- Ooo, witam naszych gołąbków. - powiedział Tretter. 
- My przepraszamy, ale ...
- Nie tłumaczcie się. Radzę szybciej wstawać. - odpowiedział wesoło. 
- Dyrektorze, to nic nie da. Zakochani tacy są. - dopowiedziała Wiki, wtulając się w Przemka. 

19 komentarzy:

  1. Meega :D jak zawsze :D Zapraszam również do mnie :D
    http://hapitruelove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. super, ale krótkie !!

    OdpowiedzUsuń
  3. czeka szybko na next

    OdpowiedzUsuń
  4. to jest świetne !

    OdpowiedzUsuń
  5. super na prawde !!

    OdpowiedzUsuń
  6. Booooooooooskie ♥ Polecam takze moje :D chociaz nie sa takie good jak twoje ;D
    http://hapitruelove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak ci się podoba, to co piszę. * . *
      + Twoje też są świetne. < 3

      Usuń