wtorek, 21 maja 2013

Opowiadanie 1. Część 41.

Drzwi otworzyły się. Ich oczom ukazał się widok chłopca, bawiącego się klockami. Znowu budował coś. Bardzo lubił takie rzeczy. Hana od razu pomyślała, że w przyszłości będzie architektem, lub kimś podobnym.
Kuba od razu po zobaczeniu w drzwiach gabinetu Hany i Piotra, przestał się bawić. Położył resztę klocków na ziemi i pobiegł w ich stronę.
Podbiegł do pary i pierwsze co zrobił, to rzucił się w ramiona kobiety. Było to dość silne. Nawet bardzo silne, jak na takiego małego człowieczka, jakim był.
Hana poczuła siłę jego natarcia. Trochę ją to zabolało, jednak zakamuflowała to szybko sztucznym uśmiechem, którego nikt nie był w stanie rozpoznać. Nikt ... oprócz Piotra.
Mężczyzna od razu zauważył, że mały zbyt mocno ściska jego ciężarną ukochaną.
- Ej, Kuba! Uważaj na dzidziusia. - powiedział Piotr, delikatnie odrywając go od Hany. - Poza tym, chyba chcesz się też ze mną przywitać. - powiedział radośnie, choć tak na prawdę był smutny.
- Tak, chcę. - odpowiedział szczęśliwy mały. Jego reakcja była prawdziwa. On cieszył się, że ich widział. Oni też ... tylko bali się tego, co nastąpi za chwilę, a mały nie był do końca tego świadom. - Dzidziusia? Mama jest w ciąży? - zapytał znów uradowany, spoglądając na brzuch kobiety.
- Tak jest. - powiedział Piotr i odwzajemnił uścisk, którym obdarował go w międzyczasie chłopiec.
Zapadła cisza. Każdy cieszył się tą chwilą, spędzoną razem.
Nagle odezwała się młoda kobieta, która zajmowała się chłopcem, podczas kiedy para składała długie i wyczerpujące zeznania.
- Mówi do pani mamo? - zapytała cicho, jednak na tyle głośno, że Hana mogła dosłyszeć.
- Tak, mówi. Ale nie chcę mieć kolejnego trzygodzinnego przesłuchania, także proszę. - powiedziała tylko.
- Oczywiście, rozumiem. Przepraszam. - odpowiedziała jej kobieta, posyłając ciepły i szczery uśmiech, w kierunku pary.
Ta kobieta była inna niż policjantka. Była taka prawdziwa. Dokładnie wiedziała, jaka jest ich sytuacja. Nie udawała nikogo i na pierwszy rzut oka, od razu widać było, że się tym przejmuje. Zresztą sprawa, jak w filmach akcji, a nie jak w normalnym życiu, jednak jak sobie pomyśleć to było życie Hany i Piotra, a u nich, jak już każdy wiedział, nic nie było normalne. Oni żyją swoim własnym światem, wspólnym.
Po pięciu minutach kobieta znowu się odezwała.
- Dobrze, zrobiłam parę notatek. Bardzo dziękuję. A teraz zostawię was samych, żeby już wam nie przeszkadzać. Tylko radzę się pożegnać, bo niedługo ktoś tu przyjdzie po Kubę. - powiedziała i skierowała się w stronę drzwi. - Bardzo mi przykro. - dodała tylko, już wychodząc z pomieszczenia.
Hana od razu się uśmiechnęła, dlatego, że kobieta nazwała małego Kubą. Nie traktowała go bezimiennie, po prostu, jak kolejną sprawę, ale jak indywidualnego człowieka. Kobiecie bardzo się to podobało.
Rodzice ( jeżeli tak można ich nazwać ), wytłumaczyli w skrócie wszystko jeszcze raz, powtarzali mu cały czas, jak bardzo go kochają i, że będą go odwiedzać. Chcieli mieć pewność, że w jakimś stopniu na pewno go przygotowali. Głaskali go po głowie.
Hana musiała się na chwilę odwrócić, ponieważ łzy zaczęły jej spływać po policzku i nie mogła ich zatrzymać. Nie chciała jednak tracić czasu, jaki jej pozostał z chłopcem, więc szybko wytarła oczy i ponownie wróciła do tłumaczenia mu wszystkiego.
Jej oczy oczywiście nadal były szkliste. Piotr dodawał jej otuchy, gładząc ją ręką po ramieniu. Był zły, że tylko tyle może zrobić w tej sytuacji, a chciał, aby jego ukochana nie smuciła się. Martwił się również o dziecko, które miała w brzuchu. Przecież ten stres może zaprocentować w późniejszym etapie ciąży. Tak, na pewno Hana musi się zbadać, ale o tym nie teraz.
Przytulali chłopca jeszcze przez dłuższą chwilę.
Nagle do gabinetu, w którym się znajdowali, wszedł jakiś mężczyzna.
- Witam państwa. Hana Goldberg, Piotr Gawryło? - zapytał już na wstępie, spoglądając na nich.
- Tak, dzień dobry. - odpowiedzieli prawie jednocześnie.
- Ja przyjechałem z pogotowia opiekuńczego i muszę wziąć ze sobą chłopca. - powiedział, podchodząc bliżej.
- Nieeee! - wykrzyczał chłopiec, który wczepił się w nogi Piotra i nie chciał ich puścić.

12 komentarzy: